Stało się! Kibice przeciw Leo!
Ostatnia próba Leo Beenhakkera odskoku od polskiej rzeczywistości piłkarskiej do bliskiego jego sercu Feyenoordu nie spodobała się nie tylko komentatorom, ale też kibicom!

Wygląda na to, że praca na boku to holenderska specjalność. Zadziwiający zbieg okoliczności, że oprócz Leo próbuje jej jego przyjaciel Guus Hiddink.
"Normalnie bym się nie zgodził, ale Chelsea to wyjątkowy klub" - mówi Guus Hiddink, gdy pracę z reprezentacją Rosji chce godzić z londyńskim klubem. "Charytatywnie chciałem pomóc Feyenoordowi. Przecież z kadrą mamy tylko dwa tygodnie zgrupowania w marcu, później parę dni w czerwcu i to tyle!" - tak z kolei Leo Beenhakker argumentował wniosek o zgodę na pochałturzenie w Rotterdamie.
Zdecydowaną większość pomysłów Leo popieram. Ten - z dzieleniem funkcji selekcjonera i z darmową nawet pracą w Feyenoordzie doradcy/dyrektora/generatora pozytywnych wibracji (niepotrzebne skreślić), był DO BANI (nie mylić z górką narciarską do jeżdżenia "na bani" w Białce Tatrzańskiej)!!!
Taki skok w bok byłby dopuszczalny tylko w jednym wypadku: gdyby Polska była krainą piłkarskim mlekiem i miodem płynącą. Gdyby nasi piłkarze w eliminacjach do MŚ mieli przynajmniej taką sytuację, jak Niemcy w grupie 4., a w całym kraju trwało skuteczne szkolenie młodzieży wedle przygotowanych np. wedle schematów Leo receptur, to proszę bardzo - niech Beenhakker jedzie do Rotterdamu! Na razie jednak żaden z tych warunków nie jest spełniony. Więcej, do spełnienia choćby jednego z nich jest daleko jak pewnemu rządowi polskiemu do przemienienia naszej krainy w drugą Japonię. Co gorsza, powołania Beenhakkera coraz częściej przypominają trafienia kulą w płot!
Dlatego, sorry Winnetou! Tym razem Lato ma rację!
A wojna podjazdowa pezetpeenowskiego betonu z Leo trwa nie od dziś. Tak okrzepły w bojach coach, jak Holender powinien w niej okrzepnąć. Zamiast się na nią oburzać, powinien ją zamienić na bodziec motywacyjny do osiągania dobrych wyników. By znowu, jak po meczu z Czechami stanąć przed kamerami i wypalić z dwururki: "Przez ostatnie pół roku traktowaliście mnie jak kawałek g...., więc z czego mam się cieszyć!?".
"Od zawodników Leo zawsze wymaga, by na co dzień, podczas pracy w klubach przygotowywali się mentalnie do meczów eliminacyjnych z reprezentacją Polski. Jego rola jest przecież jeszcze ważniejsza. W wolnym od zgrupowań czasie, powinien rozmawiać z trenerami klubowymi kadrowiczów, poznawać problemy piłkarzy, chodzić na mecze, obserwować ich formę. Więc gdzie tu znaleźć czas na pracę w Feyenoordzie?!" - zwrócił uwagę były pierwszy asystent Beenhakkera Dariusz Dziekanowski.
"Leo zrobił błąd podejmując te rozmowy (z Feyenoordem). Jest zbyt doświadczonym trenerem, o zbyt dużej charyzmie, by się na coś takiego zdecydować" - dodaje Andrzej Strejlau.
Nie wiem tylko, czy zdanie Hiddinka nie brzmiałoby bardziej wiarygodnie, gdyby dodał: "Chelsea to wyjątkowy klub, który płaci wyjątkowo dobrze i nawet gdy przed czasem wylecisz, to dostajesz te marne siedem milionów funciaków odprawy!" Same zyski, ryzyko żadne.
Przeciwko Beenhakkerowi wymyślającemu takie mariaże, jak ten z Feyenoordem obraca się powoli opinia kibiców. Większość komentatorów sportowych, na czele z red. Romanem Kołtoniem , nie wspominając już o Janie Tomaszewskim krytykuje "kosmiczny" pomysł Leo. W naszej ankiecie wypowiedzieli się też fani. Na pytanie "Czy Grzegorz Lato postąpił słusznie zakazując Leo pracy w Feyenoordzie?" 39 procent wybrało opcję "Tak. Selekcjoner Orłów nie może dorabiać na boku", a kolejne 16 proc. opowiedziało się nawet za ukaraniem Beenhakkera za sam fakt prowadzenia negocjacji z Holendrami. W sumie zatem 55 proc. uczestników ankiety popiera Latę, zakazującego Holendrowi współpracy z Feyenoordem. Przeciwną opcję reprezentuje 41 proc. fanów. Właśnie tyle osób wybrało pozycję: "Jeśli Leo potrafi pogodzić obowiązki, to dlaczego mu zabraniać." ZOBACZ WYNIKI ANKIETY!
Za Leo murem stoją jego Orły! Selekcjoner nie powinien zmarnować tego jakże ważnego poparcia.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje