Przypomnijmy całą sekwencję wydarzeń - w piątkowe popołudnie udział w konferencji prasowej wzięli Ricardo de Burgos Bengoetxea i Pablo Gonzalez Fuertes, czyli odpowiednio sędzia boiskowy i VAR-owy sobotniego El Clasico w finale Pucharu Króla. Ten pierwszy płakał, gdy mówił o filmikach przygotowywanych w stronę arbitrów przez klubową telewizję Realu Madryt. Jak twierdzi, pewnego razu jego syn przyszedł ze szkoły we łzach, bo inne dzieci nazywały go [sędziego] "złodziejem". W tym samym temacie Fuertes zapowiedział "poważniejsze działania" i "stworzenie historii". Prawdopodobnie więc "Los Blancos" mogą się spodziewać pozwu, choć nie zostało to powiedziane wprost. Mistrzowie Hiszpanii około 20:00 wydali komunikat, w którym napisali o "niechęci i wrogości" ze strony rozjemców tego spotkania. Odwołali konferencję prasową i trening na Estadio La Cartuja. Najważniejsze media zgodnie informowały, że zagrozili nawet bojkotem meczu w razie braku zmiany składu sędziowskiego. Ostatecznie nie poszli tak daleko - ok. 22:00 wysłali kolejne oświadczenie. Napisali w nim: "[...] Niefortunne i nieodpowiednie wypowiedzi sędziów [...] nie mogą splamić wydarzenia sportowego o światowym wymiarze, które obejrzą setki milionów osób i nie mogą tego zrobić także z szacunku do wszystkich kibiców, którzy planują swoją podróż do Sewilli oraz tych, którzy już znajdują się w stolicy Andaluzji. Real Madryt uznaje, że powinny przeważyć wartości futbolu pomimo wrogości i niechęci [...]". Dodano, że w żadnym momencie nie planowano bojkotu, ale większość kibiców interpretuje te słowa jako swego rodzaju ucieczkę, trzymając stronę wielu redakcji, które podały tamtą informację. Nic też nie wskazuje na to, by skład sędziowski miał zostać zmieniony. Według informacji Kanału Sportowego Szymon Marciniak dostał propozycję gwizdania w Sewilli w trybie pilnym, ale odmówił. Hiszpańskie dzienniki reagują na aferę przed El Clasico. "Zanieczyszczony finał" Według prowadzącego program "El Chiringuito de Jugones" złagodzenie tonu stołecznego klubu i zarazem możliwość rozegrania finału kraj zawdzięcza sekretarzowi stanu ds. sportu, który wcielił się w rolę mediatora. Co o tej sprawie piszą hiszpańskie dzienniki na swoich okładkach? "Finał wylatuje w powietrze" - to nagłówek z "Marki". Choć mówi o "napięciu" i "kryzysie bez precedensu", to stara się zachować cząstkę czysto sportowego charakteru. To jedyna pierwsza strona z czterech głównych gazet w tamtym kraju, na której zobaczyć możemy piłkarzy - Raphinhę i Kyliana Mbappe. "As" pisze o "zanieczyszczonym finale", "Mundo Deportivo" o "niedopuszczalnym proteście" madrytczyków, a "Sport" głosi: "Real podpala finał". W tych okładkach już nie widzimy zawodników, lecz rozemocjonowanych sędziów, puste krzesła w sali prasowej oraz herby obu klubów.