Sceny, pudło sezonu w polskiej Ekstraklasie. Aż trudno w to uwierzyć
Polska PKO Ekstraklasa wybudziła się już z zimowego snu. Pierwsze mecze po przerwie rozegrano w piątek 31 stycznia i już wtedy kilka zagrań pokazało, że nasza liga jest niepowtarzalna. Dzień później zostaliśmy jednak świadkami, być może, pudła sezonu. Autorem Mbaye Jacques Ndiaye z Motora Lublin. 21-latek nie trafił do pustej bramki dosłownie, stojąc metr od bramki Lechii Gdańsk.

Polska PKO Ekstraklasa w świecie piłki nożnej ma naprawdę sporą renomę, ale nie w takim kontekście, w jakim chcieliby piłkarze w niej występujący, a także ludzie zarządzający rozgrywkami. Nagrania z naszej ligi często obiegają świat, ale zwykle prezentują komiczne wpadki, z których zwyczajnie można się jedynie śmiać .
Nie może więc dziwić, że trwało bardzo długie wyczekiwanie na jej powrót po przerwie zimowej. Do tego doszło ostatecznie w piątek 31 stycznia 2025 roku, gdy nasza liga w końcu "wybudziła się" z zimowego snu. Pierwszym meczem było starcie dla koneserów, a więc rywalizacja GKS-u Katowice ze Stalą Mielec.
Pudło sezonu, nie może być inaczej. To jest niewiarygodne
Największym echem z pewnością jednak odbije się to, co wydarzyło się dzień później w Lublinie. Tamtejszy Motor podejmował Lechię Gdańsk, która kilka dni wcześniej uzyskała licencję zezwalającą na grę. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1.
Za to bardzo mocno pluć w brodę będzie sobie z pewnością Mbaye Jacques Ndiaye. 21-letni Senegalczyk mógł i powinien dopisać sobie trzeciego gola w tym sezonie. W 49. minucie piłkę w pole karne Lechii zagrał Ceglarz i pozostało jedynie wykończenie akcji.
Mogłoby się wydawać, że to będzie formalnością. Mbaye Jacques Ndiaye znajdował się bowiem metr, może dwa od pustej bramki Lechii i... nie trafił. Futbolówka po jego strzale z tej odległości powędrowała na poprzeczkę, a komentatorzy nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli.