Gdy w lutym 2022 roku Rosja rozpoczęła otwartą wojnę z Ukrainą, UEFA zareagowała zadziwiająco szybko. Szybko ustalono, że każdy piłkarz występujący w tamtejszej lidze może bez problemów poszukać nowego pracodawcy. Z tego prawa skorzystała lwia część obcokrajowców, jak choćby Grzegorz Krychowiak. Maciej Rybus poszedł pod prąd. Pozostał w Lokomotiwie Moskwa. Ta decyzja kosztowała go miejsce w reprezentacji Polski i lincz ze strony mediów. "Tu mam żonę, dwóch synów, nieruchomości, życie, które rozwijało się przez ponad dziesięć lat. Zostawienie tego wszystkiego z dnia na dzień nie było takie proste" - tłumaczył się Rybus. Takie tłumaczenia praktycznie nikogo jednak nie przekonywały, szczególnie, że czas mijał, a piłkarz cały czas pozostawał w lidze rosyjskiej. Poszedł zresztą nawet o krok dalej, bo wziął nawet udział w obchodach "Dnia Zwycięstwa", wykorzystywanego w celach propagandowych przez reżim Władimira Putina. Tym też ściągnął na siebie gromy. Pojawiły się nawet sugestie, że powinien za to odpowiedzieć przed sądem. Okazuje się jednak, że może w jego historii nastąpić niespodziewany zwrot akcji. Rybus chce wrócić do Polski? Sensacyjna zapowiedź Pod względem piłkarskim ostatnie miesiące były dla Rybusa nieudane. Jego kariera wyhamowała, w barwach Rubina Kazań rozegrał zaledwie osiem spotkań i wiele wskazuje na to, że klub nie przedłuży z nim kontraktu. Agent Polaka Roman Oreszczuk przyznał zresztą, że już teraz rozglądają się za nowym pracodawcą. I chyba nie ma zbyt wielu chętnych na usługi byłego reprezentantka Polski, bowiem w rozmowie z portalem "Sport24" Oreszczuk zasugerował... powrót do ligi polskiej. Rybus w latach 2009-2021 zanotował aż 66 występów dla Biało-Czerwonych. Strzelił w nich dwie bramki. Jego wartość sportowa zapewne nadal jest na tyle wysoka, że znalazłby sobie pracodawcę w naszej lidze. To jednak, w sytuacji, w której wbrew wszystkiemu postanowił pozostać w Rosji po agresji na Ukrainę, a potem firmował putinowski reżim, schodzi na bardzo daleki plan. I trudno wyobrazić sobie, by jakikolwiek klub zaryzykował chociażby negocjacje z Rybusem. Kibice nie zostawiają złudzeń. "Niech poszuka na Białorusi" Potwierdzają to zresztą reakcje kibiców w sieci, którzy dyplomatycznie rzecz ujmując, nie są zwolennikami jego powrotu do Polski. "Niech poszuka na Białorusi", "Dynamo Mińsk, Rybus na lewym skrzydle, Szmydt na prawym", czy "Wrócić? Chyba po rzeczy" to tylko część komentarzy, tych, które da się przytoczyć. Piłkarz, przez wielu w naszym kraju nazywany zdrajcą, z pewnością zdaje sobie sprawę, jak zostałby odebrany na trybunach, nawet, gdyby jakikolwiek klub zdecydował się go zatrudnić. Już Malwina Smarzek, będąca przecież w skrajnie odmiennej sytuacji, przekonała się o tym, że fani nie wybaczają kooperacji z Rosjanami. A przecież jej przypadek jest nie do porównania z Rybusem. Wygląda na to, że to tylko plotka, celowo wypuszczona przez agenta, żeby nakręcić zainteresowanie piłkarzem. Mimo to szokuje i wywołała w naszym kraju spory odzew.