Liczby? Oto one: w 35 wszystkich meczach Włosi stracili już 52 gole i tylko w ośmiu przypadkach zachowali czyste konto. Gwarancji, że tak samo będzie w Porto nie ma żadnej. A przecież mogło być zupełnie inaczej. Jeszcze na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem sędziego w pierwszym spotkaniu Roma miała całkiem komfortową przewagę dwóch goli po trafieniach młodego Nicolo Zaniolo, który tym jednym meczem zaczął podbijać Europę. Dość spektakularnie. Bramka kontaktowa Adriana zupełnie zmieniła jednak perspektywę. Przy wyniku 2-1 wszystko jest jeszcze możliwe, nawet jeśli brzmi to jak eufemizm, bo przecież mecz w Madrycie pokazał we wtorek, że przy stanie 1-2 też mogą zdarzyć się rzeczy nieprawdopodobne. Faktem jest za to, że trener Di Francesco znajduje się pod dużą presją. Po ostatniej sobocie - nawet bardzo dużą. Wyraźnie przegrane derby z Lazio (0-3) niewątpliwie osłabiły jego pozycję, a brak awansu może oznaczać niechybną dymisję. Dlatego jest nerwowo, co w weekend dali do zrozumienia choćby Kolarow czy Dżeko, którzy nie wytrzymali napięcia derbowego. Ten pierwszy dostał nawet czerwoną kartkę. W ogóle Roma gra w tym sezonie seriami. We wrześniu było pięć meczów bez zwycięstwa, potem cztery wygrane z rzędu, w listopadzie i grudniu znowu pięć razy bez punktów i cztery kolejne zwycięstwa po świętach, wreszcie trzy spotkania bez sukcesu i jeszcze raz cztery wygrane. Kibice przeżywają więc niemałą huśtawkę nastrojów. Rzadko się też zdarza, aby trener na konferencji prasowej wypowiadał się personalnie na temat swojego możliwego następcy. Tymczasem Di Francesco odniósł się do pytania o obecność na trybunach w Porto Paulo Sousy: - Nie przeszkadza mi to, bo oglądanie meczów stanowi element naszego zawodu. Na razie to tylko spekulacje, ale rzeczywiście Portugalczyk jest wymieniany jako faworyt do ewentualnej sukcesji, choć padają też nazwiska Roberto Donadoniego, Claudio Ranieriego albo jeszcze Christiana Panucciego. Tak czy inaczej, mecz w Porto ma kluczowe znaczenie dla trenera Di Francesco i dla klubu. Awans oznacza wpływ do kasy co najmniej 10,5 mln euro. Również gospodarze nie za bardzo mogą sobie pozwolić na odpadnięcie z rywalizacji w Lidze Mistrzów. Szczególnie po prestiżowej porażce u siebie z Benfiką Lizbona w ostatni weekend (1-2). Porażce, która pozbawiła podopiecznych Sergio Conceicao pozycji lidera w lidze portugalskiej na korzyść największych rywali. Dlatego dla nich starcie z Romą też będzie meczem odkupienia. Choć różnica jest jednak zasadnicza - trener nie walczy o posadę. Remigiusz Półtorak Liga Mistrzów - zobacz wyniki, strzelców, składy i terminarz