Zgubił go alkohol. Wraca do elity, dostał od razu mecz mistrza Polski
W nadchodzący weekend po zimowym antrakcie do ligowej rywalizacji wracają piłkarze Ekstraklasy. Wraz z nimi na pierwszej linii frontu pojawi się również dawno niewidziany Bartosz Frankowski. 38-letni arbiter od sierpnia ubiegłego roku pozostawał odsunięty od futbolu. To efekt wybryku, jakiego wraz z innym sędzią Tomaszem Musiałem dopuścił się przed spotkaniem Ligi Mistrzów. - Podjąłem decyzję o całkowitej abstynencji. Ta feralna lublińska noc to był ostatni raz, kiedy wziąłem alkohol do ust - deklaruje dzisiaj w rozmowie z serwisem Meczyki.pl.

Ta sprawa odbiła się szerokim echem nie tylko w środowisku piłkarskim. Latem ubiegłego roku, przed meczem Dynamo Kijów - Glasgow Rangers w Lublinie, Bartosz Frankowski i Tomasz Musiał spożywali alkohol. Potem paradowali po mieście z wyrwanym znakiem drogowym.
Nazajutrz pełnić mieli rolę sędziów VAR w potyczce o awans do Champions League. Zamiast tego zostali zawieszeni i surowo ukarani finansowo (po 25 tys. złotych na głowę). PZPN nie był jednak dla nich bezwzględny. Po okazaniu skruchy dostaną drugą szansę, ale ich postawa przez najbliższe dwa lata - również poza boiskiem - musi pozostać nienaganna.
Frankowski wraca do Ekstraklasy. "Podjąłem decyzję o całkowitej abstynencji"
- To był najtrudniejszy okres w życiu dla mnie i dla mojej rodziny, bo niestety nie spadło to tylko na mnie, ale przede wszystkim na nich. Dlatego dziękuję mojej żonie, moim rodzicom i moim dzieciom. Nie chcę się użalać, sam sobie to zgotowałem. Nigdy nie byłem - że tak powiem - wyskokowym okazem, ale popełniłem błąd, poniosłem odpowiedzialność - mówi Frankowski w rozmowie z serwisem Meczyki.pl.
Na bocznicy spędził pięć długich miesięcy. Miał wiele czasu, żeby przemyśleć wszystko, co doprowadziło do jego zawieszenia. Zapewnia, że wyciągnął z tego właściwe wnioski.
- Szukałem pomocy psychologicznej, żeby poukładać to sobie w głowie i chciałem przekuć to w motywację do treningów, co nie było łatwe w sierpniu, nie będę ukrywał. Znalazłem sobie cel, czyli biegi masowe, przebiegłem pół-maratony i też Maraton Toruński, żeby widzieć przed sobą marchewkę, po którą biegnę, kiedy wiedziałem, że sędziować nie będę - opowiada.
Tej zimy wraz z innymi sędziami Ekstraklasy wziął udział w obozie przygotowawczym do rundy rewanżowej. W Turcji przepracował solidnie półtora tygodnia. Jest gotów na powrót.
- Najgorsze już za mną. Wiem, że żaden błąd nie może być wybaczony, jeśli ktoś swojego błędu nie zrozumiał i nie wyciągnął wniosków. Podjąłem decyzję o całkowitej abstynencji. Ta feralna lublińska noc to był ostatni raz, kiedy wziąłem alkohol do ust - deklaruje.
W najbliższą niedzielę będzie pełnił rolę arbitra technicznego w meczu Jagiellonia Białystok - Radomiak Radom.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje