Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań - Cracovia 1-1

W beznadziejnym pojedynku Lecha Poznań z Cracovią gole padły dopiero w samej końcówce. Najpierw jak z armaty z 30 metrów huknął Vojo Ubiparip, a kilka minut później jeszcze bardziej zaskakującego gola zdobył Saidi Ntibazonkiza, choć "Pasy" od 75. minuty grały w dziesiątkę. Lech - Cracovia 1-1.

Szymon Pawłowski (P) z Lecha przed Adamem Marciniakiem z Cracovii
Szymon Pawłowski (P) z Lecha przed Adamem Marciniakiem z Cracovii/Jakub Kaczmarczyk/PAP

Piłkarzy Lecha i Cracovii tylko częściowo tłumaczy to, że w takich warunkach to najlepiej czas spędzać gdzieś nad wodą albo w klimatyzowanym pomieszczeniu. Na Inea Stadionie w Poznaniu jeszcze po godz. 20 było ponad 30 stopni, brakowało wiatru, nie było czym oddychać. Nie dziwi więc, że na mecz przyszło mniej niż 15 tysięcy widzów, a to znacznie mniej niż wynosiła średnia w Poznaniu w poprzednim sezonie. Piłkarzom też niespecjalnie chciało się biegać.

Mecz Lecha z Cracovią był chyba najgorszym, jaki odbył się w Poznaniu w trzech ostatnich latach. Niemal cały czas gra toczyła się w środkowej strefie - próby zawiązania akcji kończyły się przeważnie stratami lub skutecznymi interwencjami rywali. Kolejne minuty upływały, a na boisku nic się nie zmieniało. Dopiero w 26. minucie, czyli już po krótkiej przerwie na uzupełnienie płynów, na złym zagraniu Tomasza Kędziory skorzystał Edgar Bernhardt. Zagrał do środka do Krzysztofa Danielewicza, który jednak uderzył słabo i obok bramki.

Lech nieco odważniej zaatakował dopiero w ostatnich minutach przed przerwą. Po jednej z akcji Szymon Pawłowski dobrze zagrał wzdłuż pola karnego, ale Mateusz Możdżeń nie zdołał opanować piłki. Trener Lecha Mariusz Rumak dokonał kilku zaskakujących zmian w składzie drużyny - okazję do odpoczynku dostali Łukasz Teodorczyk, Kasper Hamalainen, Marcin Kamiński czy Vojo Ubiparip. Zmiennicy - w większości gracze, którzy dopiero wyleczyli kontuzje - zawiedli.

Po przerwie niewiele się zmieniło. Może nieco większą inicjatywę miał Lecha, ale niewiele z tego wynikało. Po jednej z nielicznych dobrych wrzutek - tu akurat Ceesaya - z woleja uderzał Pawłowski, ale niecelnie. Były piłkarz Zagłębie był do niedawna jednym z najszybszych graczy w lidze - teraz defensorzy Cracovii wyprzedzali go bez większych problemów.

Od 75. minuty Cracovia musiała sobie radzić w dziesięciu. Marcin Kuś tak przeszkadzał Krzysztofowi Kotorowskiemu przy wyprowadzaniu piłki, że zobaczył drugą żółtą kartkę. Wtedy Lech rzucił się do ataku, zamknął gości na ich połowie. Wciąż brakowało dokładności, ale dwójkowa akcja Lovrencicsa z Hamalainenem zakończyła się stuprocentową okazją Węgra. Skrzydłowy Lecha przegrał jednak pojedynek z Krzysztofem Pilarzem.

Bramkarz Cracovii przez chwilę był bohaterem swojego zespołu. Niedługo jednak - minutę później przepuścił strzał z 30 metrów Vojo Ubiparipa, choć wydawało się, że powinien wybić piłkę. Jeszcze miesiąc temu Lech chciał się Serba pozbyć...

Poznaniacy poszli za ciosem - znów dogodną sytuację miał Lovrencics, ale został zablokowany. Za to w 89. minucie stało się coś, co uciszyło poznański stadion. Z boku pola karnego piłkę uderzył Saidi Ntibazonkiza. Nie był to mocny strzał, na dodatek przed bramką było dwóch obrońców Lecha i bramkarz Kotorowski. Piłka tymczasem wpadła do siatki!

Burundyjczyk rok temu był celem transferowym numer jeden Lecha, ale podczas badań okazało się, że ma poważny uraz kolana. Po operacji czarnoskóry piłkarz stracił prawie cały sezon, a teraz odzyskuje miejsce w składzie. Lechowi dziś pokazał, że coś jeszcze potrafi.

Powiedzieli po meczu:

Mariusz Rumak, trener Lecha: - Pierwsza połowa była bardzo słaba, bez rytmu, graliśmy wolno, nie stworzyliśmy żadnej sytuacji. W drugiej połowie troszkę lepiej, ale żeby wygrać mecz, trzeba strzelić jedną bramkę więcej niż przeciwnik. Dzisiaj będzie fala krytyki, zasłużonej krytyki, musimy to znieść po męsku i lepiej pracować.
- Nadchodzi taki moment, że trzeba dokonać zmian w składzie. Tylko Hubert Wołąkiewicz i Mateusz Możdżeń grali wszystkie mecze. W czwartek wykonaliśmy ciężką pracę, choć może nie do końca to było widać. Sezon jest długi, trzeba rotować składem. Ci ludzie, którzy dziś grali od początku, w większości są po kontuzjach. Podjąłem ryzyko i nie mam pretensji do zawodników. Musimy poprawić jakość w graniu.
Ja zawsze zaczynam analizę od obrony. Dotąd naszą siłą było to, że graliśmy na zero. A teraz w czwartym meczu tracimy bramkę. Z przodu zabrakło za to dokładności.

Wojciech Stawowy, trener Cracovii: - Myślę, że wynik 1-1 odwizerciedla to, co się działo na boisku. Nie byliśmy faworytem, Lech to wicemistrz Polski, walczy o tytuł, ale przez 90 minut dzielnie się spisywaliśmy. Mieliśmy lepsze i gorsze momenty, te gorsze to czerwona kartka i stracona bramka. Mało kto wtedy wierzył, ale bramka na 1-1 daje wynik sprawiedliwy. Mecz wyrównany, mimo tych ciężkich warunków, jakie są w tej kolejce.
Nie chcę oceniać czerwonej kartki Marcina Kusia, będzie analiza. Jeżeli okaże się, że kartka była z jego winy, to będzie to dla nas niepokojące. Bo to doświadczony gracz, który ma wnosić spokój do naszej gry. Mając żółtą kartkę powinien być bardziej ostrożny.

Andrzej Grupa

Lech Poznań - Cracovia 1-1. Galeria

Zobacz galerię
+2

Lech Poznań - Cracovia 1-1 (0-0)

Bramki: 1-0 Vojo Ubiparip (83.), 1-1 Saidi Ntibazonkiza (89.).

Żółta kartka - Lech Poznań: Kamil Drygas, Manuel Arboleda. Cracovia: Marcin Kuś, Sławomir Szeliga, Saidi Ntibazonkiza.

Czerwona kartka za drugą żółtą - Cracovia: Marcin Kuś (75.).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 14˙663. 

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem