Szwed, który poprzednie 13 sezonów spędził w Toronto Maple Leafs, kontrakt z Canucks podpisał 18 grudnia ubiegłego roku. - Oczywiście, jest to dziwne uczucie - powiedział o swoim pierwszym meczu od dziewięciu miesięcy. Sundin przebywał na lodowisku przez 15 minut, ale to nie on był bohaterem spotkania. Na to miano z pewnością zasłużył Steve Bernier. W drugiej tercji najpierw zaliczył asystę przy trafieniu Aleksa Burrowsa, a potem w ciągu 12 sekund dwa razy pokonał Dwayne'a Rolosona dając gościom prowadzenie 3:1. W 49. minucie Eric Cole strzelił kontaktowego gola dla "Nafciarzy", ale w ostatniej wynik spotkania ustalił Pavol Demitra uderzeniem do pustej bramki. W drugim środowym spotkaniu również zwyciężyli goście. Montreal Canadiens pokonali w Madison Square Garden miejscowych New York Rangers 6:3. O wygranej zespołu z Kanady zadecydowała trzecia tercja, w której strzelili oni aż cztery gole, tracąc tylko jednego. Te 20 minut były popisem Roberta Langa, który ustrzelił hat-tricka. Najpierw wykorzystał okres gry w przewadze Canadiens, potem zdobył bramkę, gdy drużyny grały w równych składach, a na koniec posłał krążek do "pustaka", gdy jego zespół występował w osłabieniu. - Trzeba było znaleźć sobie jakiś rodzaj wyzwania. Oczywiście żartuję - przyznał Lang ze śmiechem. Środa w NHL: Edmonton Oilers - Vancouver Canucks 2:4 New York Rangers - Montreal Canadiens 3:6