Piotr Lisek miał być jedną z twarzy Memoriału Janusza Kusocińskiego - bardzo chciał wystartować w Chorzowie dwa tygodnie temu, mimo kontuzji mięśniowej. Niemal siłą go od tego pomysłu odwiedziono - ryzyko tuż przed mistrzostwami Europy, w roku olimpijskim, było zupełnie niepotrzebne. Zwłaszcza, że pochodzący z wielkopolskich Dusznik lekkoatleta ma już minimum na start w Paryżu. Poczekał więc tych kilkanaście dni, wrócił w swoim rodzinnym mieście i... spisał się rewelacyjnie. A może nawet i lepiej niż rewelacyjnie. Mistrz olimpijski w Dusznikach. A jego rywalem m.in. wracający po kontuzji Piotr Lisek Swoje ostatnie skoki 31-letni zawodnik oddał na początku marca w Glasgow, w halowych mistrzostwach świata. Nie był to jego najlepszy dzień, po nieudanych próbach przekładał kolejne wysokości - bez powodzenia. Strącił więc 5.50 w, później 5.65, wreszcie - 5.75. Odpadł i patrzył, jak jego kolega Emmanouil Karalis, z którym radził sobie we wcześniejszych mityngach, sięga z wynikiem 5.85 m po brąz. Polak zaś skoczył w lutym 5.82 w Roubaix. I do dziś Lisek nie miał żadnego oficjalnego skoku, choć przecież na treningach już fruwał. W Dusznikach po raz kolejny odbył się mityng "Lisek w Domu", zaliczany do cyklu World Athletics, a poza polską czołówką udało się ściągnąć choćby mistrza olimpijskiego z Londynu Renauda Lavillenie. Ale także Amerykanina Matta Ludwiga (rekord życiowy 5.90), Niemca Gilliana Ladwiga (5.72 w zeszłym roku), czy innego skoczka z USA Austina Millera (5.90 m w tym roku w hali). A to zapowiadało wielkie emocje - także dla Roberta Sobery, który wciąż czeka na uzyskanie olimpijskiego limitu. Ten zaś wynosi 5.82. Atak Piotra Liska na najlepszy rezultat od pięciu lat. Tym razem jeszcze się nie udało Lisek nie był dziś gościnny w swoich Dusznikach - ku radości miejscowych kibiców nie dał rywalom szans. Do wysokości 5.82 m szli łeb w łeb z wielkim mistrzem, czyli Lavilleniem, wszystko zaliczali w pierwszych próbach, także 5.72 m. I wtedy najpierw obaj strącili poprzeczkę w pierwszych próbach, ale w drugiej Polak już ją pokonał. Francuz zaś nie, podobnie jak i w trzecim podejściu. Lisek był już pewny zwycięstwa, ale postanowił "zaszaleć", opuścił kolejną wysokość, podjął się próby atakowania 5.92 m. Po raz ostatni tak wysoko na powietrzu skakał w lipcu 2019 roku w Diamentowej Lidze w Monaco, wtedy wynikiem 6.02 m ustanowił rekord życiowy. Dziś jednak nie dał rady, ale może w Rzymie? Polak ma w tym momencie drugi w tym roku wynik w Europie w tym roku na powietrzu, nie biorąc pod uwagę skoków zimą w hali. Wyżej od niego w tym roku skoczył tylko Armand Duplantis, który w Xiamen w kwietniu pobił rekord świata (6.24 m). Próbował go pobić kilka dni temu w Ostrawie, spróbuje zapewne też w niedzielę w Sztokholmie. Również 5.82 m skoczył Belg Ben Broeders, ale także kilka dni temu w Leverkusen Niemiec Torben Blech, a w Dessau Turek Ersu Şaşma. To zaś oznacza, że Polaka znów możemy widzieć w gronie kandydatów do podziału medali w Rzymie. Sobera zajął w Dusznikach trzecie miejsce, pokonał w drugiej próbie 5.62 m, raz zepsuł skok 10 cm wyżej. Przeniósł dwie próby na 5.82 m, ale tym razem nie dał rady.