Nocna zmiana. Polak zaskoczony. Brutalne zderzenie z programem MŚ
Trzy biegi na 400 metrów w niespełna 24 godziny. Z tym musiał się zmierzyć Karol Zalewski w czasie lekkoatletycznych mistrzostw świata w Budapeszcie. To było dla naszego mistrza olimpijskiego w sztafecie mieszanej z Tokio brutalne zderzenie z rzeczywistością.

Karol Zalewski pobiegł w sobotę w eliminacjach i finale sztafety mieszanej 4x400 metrów, która zajęła ósme miejsce. Początkowo nie miał w planach tego drugiego biegu, ale wobec urazu Kajetana Duszyńskiego, musiał wskoczyć z rezerwy.
Bieg w finale był tuż przed godziną 22.00, a przed 11.00 kolejnego dnia stanął w blokach do startu indywidualnego. Jeszcze wieczorem po finale sztafety mieszanej Zalewski mówił, że chce pobiec w eliminacjach na 400 metrów, bo będzie biegł na szóstym torze, na którym może się postarać o dobry wynik.
Nocna zmiana. Polak zdziwiony
Jakie było zdziwienie, kiedy Zalewskiego zobaczyliśmy na drugim torze i to jeszcze w innej serii niż było to planowane.
O tej zmianie dowiedziałem się w nocy, kiedy byłem na masażu o fizjoterapeuty. Nie wiem, czym była ona podyktowana
Wracając jednak do dużej liczby startów na 400 metrów w tak krótkim czasie, Zalewski powiedział: - Jeszcze tak ciężkiego treningu nie miałem. Była ciężka regeneracja. Poszedłem spać po godzinie 1.00, a już koło siódmej rano wstawałem. W tej sytuacji nie można było pobiec na sto procent.
I stąd ten czas Zalewskiego. Polak uzyskał 46,53 sek.
Z Budapesztu - Tomasz Kalemba, Interia Sport











