Natalia Kaczmarek od początku eliminacyjnego biegu na 400 metrów ruszyła mocno, a na ostatniej prostej kontrolowała sytuację. Bieg wydawał się spokojny i choćby dlatego czas 50,02 sek., w jakim zameldowała się na mecie, robił wrażenie. Potęgował to fakt, że był to najszybszy bieg w historii eliminacji w MŚ. W ostatnim biegu eliminacyjnym został on poprawiony przez Dominikankę Marileidy Paulino, która uzyskała 49,90 sek. Tylko ona wyprzedziła zatem Kaczmarek w eliminacjach. Sprinterka uciekła Łukaszence do Polski. "Chcieli mi zrobić krzywdę" Natalia Kaczmarek chciała uniknąć niespodzianki. Plan wypalił - Nie przesadzałabym z tym, że przetruchtałam ten bieg. Czułam się jednak dobrze i fajnie mi się biegło. Kontrolowałam sytuację na ostatnich 50 metrach, bo chciałam wejść z pierwszego miejsca. Powinno być trochę wolniej na tym etapie rywalizacji, ale dobrze się czuję - mówiła Kaczmarek. Nasza lekkoatletka mocno ruszyła, ale taka była właśnie taktyka na ten bieg. To wszystko było doskonale przemyślane wraz z trenerem Markiem Rożejem. Kaczmarek przyznała, że ma jeszcze spory zapas energii, a do tego kolejny bieg ma dopiero za 36 godzin. Będzie zatem czas na regenerację. Polka wyraźnie nie chciała poruszać tematu ewentualnego finału i bicia rekordu Polski, co zresztą zapowiedziała dziennikarzom. Polka nie wystąpiła w sobotniej sztafecie mieszanej 4x400 metrów, w której Biało-Czerwoni zajęli ósme miejsce. Kaczmarek koncentrowała się na starcie indywidualnym, bo niestety program zawodów został tak skonstruowany, że trudno było pogodzić obie konkurencje. - Chętnie biegałabym w sztafecie mieszanej, ale ze względu na układ programu, musiałam odpuścić. Nie było to możliwe, by pogodzić oba biegi, bo przecież na start indywidualny musiałam wstać o godzinie 5.30. Widziałam jednak program igrzysk i tam będzie się to dało pogodzić - powiedziała Kaczmarek, która nienawidzi wstawać tak wcześnie. Polka przyznała, że ósme miejsce naszej sztafety mieszanej, patrząc na wszystkie okoliczności, to dobry rezultat. Współczuła też Holenderce Femke Bol, która na ostatnich metrach przewróciła się, pozbawiając swój kraj złotego medalu i rekordu świata. Z Budapesztu - Tomasz Kalemba, Interia Sport Szczęśliwa "ósemka" Polaków. Gorzkie słowa naszego mistrza olimpijskiego