Rewanżowy pojedynek Fury - Kliczko miał się odbyć 7 maja, ale najpierw został przełożony na 4 czerwca, potem data ponownie uległa zmianie i pięściarze staną w ringu najwcześniej 9 lipca. Brytyjczyk doznał niedawno urazu pleców podczas przygotowań swojego kuzyna Hughiego do walki z Dominickiem Guinnem, ale twierdzi, że to nie jego kontuzja jest powodem zmiany terminu walki. "Kliczko i jego obóz stale coś kombinują i to jest przyczyna przełożenia walki. Wciąż zmieniają datę rewanżu, ciągle im coś nie pasuje, a kiedy my coś proponujemy, oni nie odpowiadają" - powiedział Fury w rozmowie z "Daily Star". Mistrz świata podkreślił, że jego zdaniem Kliczko próbuje wyprowadzić go z równowagi, a ciągłe przekładanie daty pojedynku to element jego taktyki. "Ukrainiec pewnie liczy, że do czasu walki zapuszczę się i przytyję z 10 kilogramów. Nic takiego się nie zdarzy. Kiedy tylko będę znał datę rewanżu, ruszam prosto na treningi" - zapowiedział. "Kliczko miał listopad, grudzień, styczeń, luty i marzec na zorganizowanie sobie przelotu do Anglii. Już prawie pół roku coś kombinuje i nie chce wejść do ringu. Jeśli nie dogadamy się w sprawie rewanżu, to będę walczył z kimś innym" - zakończył Fury.