Polski "Diablo" następny na liście
Kiedy w styczniu 1996 roku Jean Marc Mormeck (33-3, 22 KO) z łatwością dominował nad ówczesnym posiadaczem kompletu tytułów w wadze cruiserweight O'Neillem Bellem (26-2, 21 KO) wydawało się, że boks ma nowego superchampiona.

"Diablo" będzie miał co robić bo obaj pięściarze, którzy wystąpili w sobotę na ringu w hali Marcela Cerdana to absolutna ekstraklasa wagi cruserweight. Ich pierwsza walka kandydowała długo do miana pojedynku 2006 roku, a rewanż, choć może nie tak dramatyczny pokazał klasę obu zawodników. "Mormeck jest wspaniałym pięściarzem, ale jestem jeszcze lepszy" - powiedział francuskiej telewizji Bell. Mormeck był jeszcze bardziej zdecydowany w swoich wypowiedziach, twierdząc, że jeśli tym razem nie wygra, to kończy karierę.
W odróżnieniu od pierwszej walki, Bell przegrał dziesiątą rundę, ale podobnie jak w tamtym pojedynku zachował więcej sił niż jego przeciwnik. Zmęczony Mormeck potrafił tym razem utrzymać wywalczoną wcześniej przewagę i fakt, że wygrał 7 z pierwszych 10 starć, kończąc walkę nie na deskach ringu, ale z jednogłośnym dla siebie werdyktem. " Musiałem zmienić taktykę, było trochę nerwówki, ale wygrałem" - powiedział po walce nowy mistrz świata WBC i WBA. "Teraz zamierzam bronić zdobytych tytułów bardziej zawzięcie niż przedtem i zdobywać następne" - zapowiedział Mormeck, którego promotorem jest Don King. Czy następny w kolejce będzie polski "Diablo", który zdobył tytuł IBF zabrany Bellowi bez walki, przy zielonym stoliku?
Przemek Garczarczyk
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje