Artur Gac, Interia: Czy masz zdecydowanego faworyta w historycznym starciu Ołeksandr Usyk - Tyson Fury? Łukasz Wawrzyczek, były pięściarz zawodowy (20-4-2, 3 KO): - Powiem ci, że odbieram sporo telefonów w tej sprawie, nie tylko od Polaków, ale także od Anglików. Mam swoją teorię i zabawne jest to, że na razie podziela ją tylko jedna znana mi osoba. Ostatnio oglądałem program pana Andrzeja Kostyry, w którym wypowiadali się słynni pięściarze i trenerzy. I tylko jedna teoria była taka, jak moja, a zaprezentował ją Paweł Skrzecz. To znaczy - będzie remis. Poważnie? - Jestem najpoważniejszy na świecie. Dziś po pracy, jak nie bawię się w hazard, tak pójdę obstawić 30 funtów właśnie na remis. Puszczę jeszcze jeden kupon, za taką samą kwotę, podpierając się jeszcze jednym scenariuszem, czyli typując przerwanie walki. Czyli same, powiedzmy, szalone scenariusze. - Zacznijmy od tego, dlaczego uważam, że będzie remis. Otóż ta walka od razu wygenerowała 500 milionów dolarów. To skoro już teraz mamy taką astronomiczną kwotę, to dlaczego nie zrobić następnego pojedynku za miliard dolarów? Warto mnie posłuchać, bo na walce Fury’ego parę lat temu wygrałem 1000 funtów (uśmiech). To jest bardzo, bardzo wielka polityka bokserska. Na tym poziomie to nie jest sport, tylko polityka. Przecież to aż prosi się, aby w następnym starciu obłowili się jeszcze większą fortuną. A wygrani będą wszyscy: szejkowie, bo werdykt będzie na ustach wszystkich, promotorzy i pięściarze. Tyle tylko, że kolejna walka Ukraińca z Brytyjczykiem już teraz nie jest tajemnicą, Jego Ekscelencja Turki Alalshikh ogłosił, że rewanż dojdzie do skutku 12 lub 13 października. - W porządku, ale nic tak nie napędzi zainteresowania drugą walką, jak fakt, że losy potyczki o bezdyskusyjne mistrzostwo świata wciąż pozostawałyby nierozstrzygnięte. Nadal obaj będą mistrzami świata, żaden z nich nie będzie miał w rekordzie pierwszej zawodowej porażki, więc rewanż w takich warunkach byłby nieprawdopodobnym hitem. A gdyby miało dojść do przerwania walki, to z jakiego powodu? - Nie wykluczyłbym, że Cyganie wpadną na ring i zakłócą walkę lub Fury przez przypadek złamie nogę. Ewentualnie zada cios na pograniczu pasa i podbrzusza, po którym Usyk się nie podniesie. Nie zapominaj Artur, że to już nie są lata 90., dzisiaj bokserzy wagi ciężkiej bardzo dobrze kalkulują. To nie jest Lennox Lewis, czy Andrzej Gołota, który szedł na wymianę. Dlatego ja obstawiam, że to będą szachy, Fury ani Usyk się nie otworzą, bo może być jeden cios i koniec. Usyk ma 37 lat, Fury prawie 36. Który z nich, twoim zdaniem, jest w tej chwili bliżej swojej najlepszej wersji? - Z medycznego punktu widzenia po 35. roku życia spadają szybkość, refleks i odporność na ciosy. Dlatego ja też skończyłem wcześniej, bo czułem, że lepszy już nie będę. Z drugiej strony mówimy o wadze ciężkiej, a tutaj pięściarze, jak mawia Przemysław Saleta, trochę później dojrzewają, więc jakby trochę dłużej zachowują swoją świeżość. Zatem wymieniłeś największe atuty Usyka, na których zawsze bazował. A Fury, przy swoich olbrzymich gabarytach, też jest względnie szybki, zadziwiająco łatwo "rzuca" ciosami i walczy nieszablonowo, co sprawia, że jest szalenie niewygodny do boksowania. - To wszystko się zgadza. Jest bardzo dobry zarówno w obronie, jak i w ataku. Ma dobre zejścia, ale wydaje mi się, że i tak za bardzo nie będzie sobie otwierał drzwi. Oczyma wyobraźni widzę kalkulację z obu stron. Obaj w ostatnich walkach nie porwali, zwłaszcza Fury, który ledwie co uniknął kompromitacji ostatnich dekad, rzucony na deski przez debiutanta, zawodnika MMA Francisa Ngannou. Jak patrzysz na ten kontekst? - Wszystko zależy od tego, jak Tyson Fury podszedł do walki. Jeśli "chlał i ćpał", to raczej przegra swoją szansę. Usyk na pewno jest bardziej zmotywowany, aby zdobyć wszystkie pasy. Oglądałem na Netfliksie dokument o Furym, swoją drogą bardzo fajny, w którym jest pokazane, że on tak naprawdę zdobył już wszystko i już nie jest nienasycony. Widać, że schudł, jak na siebie wygląda fajne, co może wskazywać że podszedł do sprawy z powagą i mam taką nadzieję, byśmy nie przeżywali rozczarowania. Z kolei Usyk jest dodatkowo motywowany ważnym czynnikiem, który wysoko bym tutaj stawiał, czyli wojną w Ukrainie. I ma poczucie, że jeśli wygra, to zaszczepi w rodakach jeszcze większego ducha walki. Ale jednak, jak już zacząłem, coś się wydarzy w ringu, coś "walnie" podczas tej walki. Obstawiam zadymę z Cyganami w ringu i zawieruchę na całego, low blow (cios poniżej pasa - przyp.) lub zderzą się głowami. Usyk w "polskich barwach" na wojnę z Furym. Co za sceny, kompletnie zaskoczył Teraz mamy ćwierćwiecze od poprzedniego pojedynku o wszystkie pasy w wadze ciężkiej (Lennox Lewis pokonał Evandera Holyfielda w 1999 roku), a w przyszłym wybije 20 lat od twojej walki z Usykiem, którego pokonałeś w Łęcznej. Jak wspominasz to, co wtedy wydarzyło się w ringu? - Zaczęło się od tego, że to nie była walka w mojej kategorii, ale trener kadry narodowej Ludwik Buczyński zapytał mnie, czy chcę walczyć w wyższej wadze, bo Ukraińcy nie mają przeciwnika. Powiedział mi, że zawalczę z mistrzem Europy juniorów, na co odparłem, że nie ma problemu, żeby mi go dawać. Jak wiadomo, mańkuta trzeba atakować, więc od początku szedłem do przodu, choć było ciężko. Po dwóch rundach był remis i w narożniku trener Buczyński powiedział do mnie: "od tej rundy zależy wszystko. Jeśli ją wygrasz, zwyciężysz całą walkę". Więc poszedłem do przodu na wymianę, przełamałem go i wygrałem. Dlatego gdybym był takim wielkim chłopem, jak Tyson Fury, to szedłbym z nim na wymianę. Tylko do przodu, prawa ręka aktywna, schodził w lewą stronę i szachował na nogach Usyka. Uważam, że przy takiej taktyce Fury rozpracowałby Ukraińca. Usyk, który jakimś sposobem musi wchodzić do półdystansu, bo inaczej nie będzie w stanie sforsować dysproporcji w warunkach fizycznych, potrzebuje trochę czasu i przestrzeni, żeby budować akcje i przechytrzyć kolosa. Natomiast przy stałym naporze ze strony Fury’ego miałby szalenie skomplikowaną sytuację. - Sto procent się pod tym podpisuję. Dokładnie tak samo myślę, jak to przedstawiłeś. A propos jeszcze twojej walki z Usykiem. Trzeba jeszcze dodać, że to ty wówczas byłeś tym bardziej doświadczonym. Miałeś 22 lata, a Ukrainiec ledwo wkraczał w pełnoletność. - Zgadza się, Usyk dopiero dojrzewał, ale już wtedy miał niemałe umiejętności. Natomiast był dużo większy ode mnie, pamiętam że jego ciosy były "ciężkie". Cieszę się, choć było to już tak dawno, że mam na rozkładzie tak fajnego pięściarza. A jeśli wygra Usyk, to będę jeszcze bardziej szczęśliwy. Im dłużej on będzie na tronie, tym dłużej ludzie będą wracać do naszej starej historii, a przy okazji co jakiś czas ja będę powracał (uśmiech). I trzymam oczywiście kciuki. No właśnie - trzymasz kciuki za Usyka? - Lubię obu pięściarzy, ale kciuki trzymam za Usyka. Fury, z moich obserwacji, stracił dużo szacunku u angielskich kibiców tym, co mówi i w jaki sposób się odzywa, obrażając tak wiele osób. Nawet wielu "Angoli" nie akceptuje takich postaw swojego rodaka. Zaszkodził sobie także tym, co pokazano w dokumencie, czyli sposób w jaki odzywa się do swojej żony. Wulgarnym językiem i chamstwem wprost nią pomiata, wszystko musi być tak, jak on chce. To bardzo nieładne, ludzie mu to zapamiętają, choć i tak jest mnóstwo takich, którzy bez względu na wszystko zawsze będą go kochać. Fury - Usyk: Kiedy jest walka? Gdzie oglądać galę? Transmisja stream online A jak układa się twoje życie? W dalszym ciągu mieszkasz na wyspie Jersey? - Tak, miejsce wciąż jest to samo. W przyszłym roku wybije mi tutaj 10 lat, dzięki czemu otrzymam kwalifikacje, które będą mi pozwalały opuścić wyspę na pięć lat. Przepisy tutaj są takie, że po pięciu latach otrzymujesz rezydencję, ale możesz opuścić Jersey maksymalnie na trzy miesiące. Gdybym wyjechał na dłużej i nie był w stanie udowodnić, że przebywałem na wyspie, to wówczas traci się wszystkie przywileje, które nabyło się po pięciu latach. Czyli przede wszystkim jakie? - Lepsze prace, czy benefity na wypadek utraty pracy. Natomiast po tym, jak w maju 2025 roku wybije mi tutaj dziesięć lat, będę mógł przede wszystkim na dłużej zmienić miejsce pobytu. Wiesz, pięć lat to już odpowiedni czas, aby spróbować przenieść życie gdzie indziej. Poza tym będę miał takie benefity, jak możliwość zakupu mieszkania. Czekasz na ten moment właśnie dlatego, że planujesz choćby czasową przeprowadzkę? - Myślę, że jest taka możliwość, ale jeszcze zobaczę, jak rozwinie się sytuacja. Jak pewnie wiesz, Jersey jest bardzo drogą wyspą, a w ostatnich latach, podobnie jak w Polsce i Europie, wszystko dodatkowo tak bardzo podrożało, że brak słów. Jest to wyspa milionerów, więc w sumie wiedziałem na co się piszę, ale w ostatnich dwóch latach, po koronawirusie i inflacji, zrobiło się tutaj niesamowicie drogo. W dodatku angielska pogoda też nie rozpieszcza, dlatego te dwa czynniki być może sprawią, że zaplanuję wyjazd, ale... Ale co? - Mam wspaniałą partnerkę, Angielkę, co także trochę komplikuje takie sprawy, ponieważ nie wiem jeszcze, czy ona zdecydowałaby się wyjechać z wyspy. Na dzisiaj mówi, że tak, ale to w końcu rodowita "jerseyka". To jest ta sama dziewczyna, którą już masz od dłuższego czasu? - Od dłuższego czasu, czyli od roku (długi śmiech). Naprawdę ekstra trafiłem i na razie jest rewelacyjnie. Jerseyka, czyli milionerka? - Nie, właśnie nie, szkoda (śmiech). Napisz, że to powiedziałem w żartach, żebym nie miał problemów. Nie chcę przesadnie chwalić i zapeszać, ale... Byłeś ze mną prawie przez całą karierę i widziałeś, że trochę tych dziewczyn miałem, chyba ze trzy, co kończyło się niezbyt fajnie. Wiadomo, że to dopiero rok, ale tworzymy bardzo dobrą i zgraną parę. Oby tak dalej. Wciąż zajmujesz się treningami personalnymi z boksu? - Tak, mam przy tym klasę bokserską. Aczkolwiek widać, że po covidzie bardzo wyhamował cały sportowy biznes na Jersey. Wszystkie gymy przeżywają kryzys i jest dużo ciężej niż przed pandemią. Rozmawiał: Artur Gac