Jeśli kibice głowią się, kto wygra ten wielki pojedynek: Tyson Fury (34-0-1, 24 KO) czy Ołeksandr Usyk (21-0, 14 KO), a na końcu i tak nie mają pomysłu, który argument w ringu powinien przechylić szalę, to niech po prostu szeroko się uśmiechną. Ołeksandr Usyk szanuje Polskę i Polaków. Wyjątkowy gest w Rijadzie Miotają się także znakomici eksperci, dla których śledzenie boksu jest tak codzienną czynnością, jak rozpoczynanie dnia od śniadania. Słynna "Biblia Boksu", a więc magazyn "The Ring", którego pas notabene także jest w starciu tego elektryzującego starcia o cztery prestiżowe tytuły (WBC, WBA, IBF, WBO) bezdyskusyjnego mistrza świata, przeprowadziła ankietę wśród takich wprawnych osobistości. I jaki jest jest wynik? 11 do 9 na korzyść Fury'ego, a więc na dwudziestu fachowców, typowanie oscyluje wokół remisu, z delikatnym wskazaniem na niekonwencjonalnego "potwora" z Wielkiej Brytanii. Tragiczne skutki walki 58-letniego Mike'a Tysona? "Może zapaść w śpiączkę" Kilka atutów niewątpliwie przemawia na korzyść "Króla Cyganów", ale Ołeksandr Usyk to pięściarz ulepiony z najlepszej gliny. Niewątpliwie Ukrainiec ma kilka planów na ten pojedynek, z pewnością jeden może być najbardziej prawdopodobny patrząc przez pryzmat rozpoczęcia walki, ale największy walor jest jeszcze inny. 37-latek ma tak przebogaty wachlarz umiejętności, że jest w stanie, w jednej chwili, zareagować dosłownie na każdą sytuację i się do niej dostosować. To niezwykle ważne, bo blisko 36-letni Fury, jak bardzo nie krytykowalibyśmy go za postawę poza ringiem, także dlatego stał się pięściarzem tego kalibru, że poza gabarytami - a nawet można rzecz: pomimo takich rozmiarów - potrafi w ringu bardzo dużo. Głośno już zrobiło się o wczorajszym, wieczornym spotkaniu, które miało być konfrontacją oko w oko. Jednak gdy Usyk ustawiał się przodem do Fury'ego, ten po wykonaniu kroku w jego stronę stanął przodem do obiektywów i ani razu nie spojrzał w stronę rywala. Ukraińca to nie zdeprymowało, a wyraz twarzy pozwalał spekulować, że zaczyna obracać tę sytuację w swój atut, do końca mierząc kolosa wzrokiem. Porażka Usyka z Rosjaninem. Jak do tego doszło? Ależ kulisy przegranej Ukraińca z Jegorem Miechoncewem Ołeksandr Usyk - Krzysztof Głowacki. Pamiętna bitwa o pas mistrza świata Fury globalnie cieszy się zapewne większym zainteresowaniem, ale w Polsce wielu jest kibiców Usyka. Między innymi z tego powodu, jak bliska sercu tego giganta jest nasza ojczyzna. W wielu wywiadach podkreślał, jak bardzo docenia wsparcie Polski na rzecz Ukrainy od początku pełnoskalowej wojny, którą wytoczyła Federacja Rosyjska, deklarując że tej pomocy na wielu polach nigdy nie zapomni. Posiadacz trzech mistrzowskich pasów wyszedł między liny w pomarańczowej koszulce, a na plecach miał dużą grafikę z bardzo wyraźnym napisem: "Poland, Gdansk". Jaki jest kontekst tego napisu? Otóż właśnie w największym pod względem powierzchni mieście w naszym kraju obecny gigant wagi ciężkiej założył na swoje biodra pierwszą, zawodową koronę. We wrześniu 2016 roku z pozycji pretendenta przystąpił do walki z ówczesnym mistrzem kat. junior ciężkiej WBO Krzysztofem Głowackim, pokonując "Główkę" po bardzo efektownej walce na punkty. To był boks w najlepszym wydaniu, w ringu pokaz szermierki na pięści, a poza nim pełny szacunek i klasa obu zawodników.