Promujący "Pacmana" Bob Arum od dłuższego czasu ma na pieńku z władzami MGM Grand. Oliwy do ognia dolały ostatnie problemy z dystrybucją biletów przed zbliżającym się wielkimi krokami pojedynkiem. Zdaniem szefa Top Rank MGM Grand i Mayweather Promotions konspirowały, aby jego grupa otrzymała jak najmniej wejściówek do rozdysponowania. W ramach rewanżu 83-latek zamierza trzymać swojego pięściarza z daleka od hotelu. - Nie będziemy tam przebywać dłużej niż trzeba, bo po ich zachowaniu wiemy, że nie jesteśmy tam proszeni - powiedział. Pacquiao w poniedziałek przyjedzie do Las Vegas prywatnym autobusem z Los Angeles, gdzie przygotowywał się do walki. W światowej stolicy hazardu zostanie zakwaterowany w Mandalay Bay, hotelu należącym do MGM. - Nie potrzebujemy żadnego przedstawienia z okazji przyjazdu Manny'ego, poradzimy sobie bez tego całego zamieszania. Chcemy, aby Manny miał spokój. Z dziennikarzami spotka się w Mandalay Bay, w komfortowym środowisku. To dla niego znacznie lepsze rozwiązanie, dla prasy, szczerze mówiąc, również. Po co mielibyśmy robić grand arrival, skoro Manny nawet nie będzie nocować w MGM? - stwierdził Arum. Powitanie Mayweathera odbędzie się zgodnie z planem - najlepszy bokser świata, który żyje i trenuje w Las Vegas, przyjedzie do MGM Grand we wtorek.