Jeszcze kilkanaście dni temu pojedynek Kliczko-Jennings stał pod dużym znakiem zapytania. Promujący Amerykanina Gary Shaw sprzedał swoją firmę należącej do Jaya Z Roc Nation Sports, co spowodowało utrudnienia w negocjacjach. Dzisiaj Jennings może już jednak odetchnąć - pojedynek został oficjalnie zakontraktowany na 25 kwietnia w Madison Square Garden."W końcu czuję się komfortowo. Było wiele wzlotów i upadków w trakcie pertraktacji. Raz walka była już gotowa, chwilę potem wyglądało na to, że się nie odbędzie. Na szczęście wszystko jest już podpisane. Moi przedstawiciele zacięcie walczyli o ten pojedynek, cieszę się, że dopięli swego. Zacząłem już przygotowania, będę się skupiać nad poprawą siły i szybkości. To walka o mistrzostwo świata i będę trenować jak mistrz" - mówi pogromca Artura Szpilki.Amerykaninowi mało kto daje szanse w starciu z dominatorem wagi ciężkiej. Jennings ma jedynie przetrzeć szlak Wilderowi, który również ma ochotę na starcie z Ukraińcem i który w pojedynku z nim miałby więcej argumentów. "By-By" nie ma jednak wątpliwości, że pokrzyżuje plany swojemu rodakowi."Do tej walki nie dojdzie. Wilder i Stiverne nie chcieli mieć ze mną nic wspólnego, gdy byłem obowiązkowym pretendentem WBC. Wiem, że wielu ludzi we mnie wątpi, ale oni nie mają pojęcia, o czym mówią. Po pojedynku wszyscy będą w szoku" - zapowiedział.