O tym, że to się może nie udać, bębniło się od kilku miesięcy. Sandro Pertile, dyrektor Pucharu Świata w skokach narciarskich, forsuje jednak swój pomysł przeprowadzenia rywalizacji kobiet i mężczyzn w jednej lokalizacji. Choć takie działania miały obowiązywać od sezonu 2026/2027, to jednak w przypadku Polski już zostały wdrożone. Wisła, która organizuje zawody PŚ od sezonu 2012/2013 otrzymała ultimatum. Albo zorganizuje zawody kobiet i mężczyzn, albo zniknie z kalendarza. Nowe stanowisko w kadrze skoczków i nowa osoba. To człowiek z FIS Loteryjny format zawodów. Adam Małysz: to zabije skoki Zapowiada się zatem wojna. Polski Związek Narciarski twierdzi, że ma podpisaną umowę na organizację zawodów w Wiśle na kolejne lata, ale najwyraźniej włoski dyrektor chce jej zerwania. To wiązałoby się pewnie z tym, że PZN może nie zorganizować Letniego Grand Prix w Wiśle ani też zawodów FIS Cup w Szczyrku. W czasie posiedzenia podkomisji kalendarzowej FIS, zaprezentowany został nowy format zawodów, który będzie testowany w ramach Letniego Grand Prix w Courchevel i Wiśle. To będzie format grupowy, który był już testowany dwukrotnie w tym wieku i kompletnie się nie przyjął. Zgodnie z propozycją światowej federacji, do startu w sobotnim konkursie dopuszczeni zostaną wszyscy zgłoszeni zawodnicy. Awans do serii finałowej uzyska tradycyjnie najlepsza trzydziestka skoczków w pierwszej serii konkursowej. Największe zmiany czekają jednak niedzielną rywalizację. Prawo startu w zawodach uzyska czołowa 50 uczestników sobotniego konkursu. W pierwszej serii skoczkowie zostaną podzieleni na 10 pięcioosobowych grup. Awans do serii finałowej uzyska 25 zawodników - po dwóch najlepszych z każdej grupy oraz pięciu "szczęśliwych przegranych" z najwyższymi notami punktowymi. Co ważne, przed drugą serią konkursową zawodnicy będą mieli zerowane noty punktowe. Tym samym o zwycięstwie w zawodach, jak i końcowym miejscu w konkursie, decydować będzie wyłącznie próba oddana w rundzie finałowej. To oznacza, że tak naprawdę będziemy mieli do czynienia z dwoma seriami kwalifikacyjnymi i jedną finałową, co z pewnością doprowadzi do loteryjnych rozstrzygnięć. O tym, jak ważne jest przeprowadzenie dwóch serii punktowanych, najlepiej pokazuje konkurs z mistrzostw świata w Seefeld, gdzie panowały zmienne warunki. - Nowy format zawodów ma służyć większej dynamice i większej dramaturgii skoków. To była tylko wizja, jak to może wyglądać po igrzyskach. Nie było przy tym żadnej dyskusji. Kiedyś to było testowane w LGP i nie przyjęło się - przyznał w rozmowie z Interia Sport Łukasz Kruczek, były trener kadry, a obecnie szkoleniowiec w teamie Kamila Stocha. Wielka dziura w kalendarzu. "Śmieszne pomysły Sandro" Pertile słynie z tego, że roztacza nad skokami narciarskimi potężne wizje, włącznie z rywalizacją na Marakanie, czy w Dubaju. Tymczasem nie dostrzega tego, że sam niszczy skoki. Jak inaczej nazwać niemal całkowitą likwidację zawodów na normalnej skoczni, albo potężne okrojenie kalendarzy poza Pucharem Świata. To wręcz nieprawdopodobne, ale w drafcie na kolejny sezon, rywalizacja w Pucharze Kontynentalnym rozpocznie się dopiero 20 grudnia. Miesiąc po tym, jak wystartuje Puchar Świata. Z kolei przez całą zimę odbędzie się tylko 12 konkursów w ramach FIS Cup organizowanych ciągle w tych samych miejscach. Tymczasem na samym szczeblu w biegach narciarskich, czy narciarstwie alpejskim takich imprez są dziesiątki. Tak właśnie rozwija się dyscyplinę. Oddolnie. Skoro nie będzie rywalizacja dla zawodników z zaplecza, to jak mają się rozwijać skoki narciarskie? - Śmieszne są te wszystkie pomysły Sandro Pertile. Nie wiem, czy ktoś w ogóle je weryfikuje i nadzoruje w FIS. Niedawno wypowiedział się o Red Bull Skoku w Punkt. Nie skrytykował, ale bardzo dziwnie się wypowiedział na ich temat. Uznał, że to była niezrozumiała formuła i że długo trzeba było czekać na kolejny skok. Zupełnie inna opinia od tej, jaką wydali kibice - dodał Małysz. Zielone światło dla powiększania skoczni do lotów Jednym z niewielu pozytywów w działaniach Pertile jest w końcu zielone światło do powiększenia skoczni do lotów, choć to działanie raczej zostało wymuszone. - Powiększenie skoczni do lotów jest ruchem wymuszonym trochę przez Planicę. Mieli chyba zaplanowane prace modernizacyjne i chcieli wiedzieć, czy FIS dopuści powiększenie skoczni. Zawsze dobrze - od strony marketingowej - jest mieć rekord świata u siebie. Dłuższe skoki są też bardziej emocjonujące dla kibiców. To nie będzie też tak, że z roku na rok od razu wszyscy zaczną bardzo powiększać skocznie. Chodzi o to, by można było dokonać korekt przy kolejnych modernizacjach, a tym samym możliwe będzie dodanie 10-20 metrów do jej wielkości - przyznał Kruczek.