Sędzia z Niemiec najostrzejszy w werdykcie dla Polaka. Zdecydowana reakcja. "Dostali prztyczka w nos"
- My chcemy pokazać wszystkim, że Ameryka jest też w Polsce. I można sprowadzać Adama Kownackiego, czy zakontraktować Mariusza Wacha. A także pokazać, iż będziemy tymi, którzy są w stanie, jeśli będzie taka sposobność, zrobić walkę Meyny z Różańskim - mówi w rozmowie z Interią Krystian Każyszka, promotor i organizator sobotniej gali w Sopocie (transmitowanej na antenach Polsatu), gdzie w walce wieczoru Kacper Meyna pokonał Mariusza Wacha. Analizujemy rozstrzał punktowy w jednogłośnym werdykcie.

Artur Gac, Interia: Kacper Meyna i Mariusz Wach zaserwowali ciekawą i emocjonującą walkę wieczoru, nie brakowało w niej pewnych zwrotów akcji, ale mamy kwestię werdyktu. Ja nie kwestionuję wygranej Kacpra, uważam że w tym nie ma niesprawiedliwości. Natomiast mamy, moim zdaniem, najbliższy ringowej rzeczywistości werdykt sędziego Pawła Kysiaka (96:94), z kolei nie rozumiem, dlaczego Niemiec Alexander Walter dał tylko dwie rundy Wachowi (98-92).
Krystian Każyszka, szef Rocky Boxing Promotion: - Ja uważam, że idealnym werdyktem było 97:93 dla Kacpra.
Tak walkę wypunktował Szwed Andreas Stenberg.
- Mariusz urwał Kacprowi trzy rundy. To było maksimum. Siedem rund było Kacpra, tak że w tym werdykcie nie ma żadnej kontrowersji. Mariusz oczywiście miał swoje momenty, pokazał się z bardzo dobrej strony. I przyjechał najlepiej przygotowany od kilku lat, takiego okresu na przygotowania, jaki dostał od nas, tak naprawdę nie miał, powiedziałbym, od walki z Kliczką. Dlatego spodziewaliśmy się takiego Mariusza.
Tylko trzy rundy zapisałby pan na konto Wacha?
- Tak, tak.
Analizował pan ten pojedynek?
- Oglądałem wypowiedzi Przemka Garczarczyka i Macieja Miszkinia, którzy też zgodnie przyznali, że taki werdykt byłby sprawiedliwy.
Jest grono fachowców, którzy mocno siedzą w boksie i kontestują tak wysoką wygraną, jaką wypunktował Niemiec, a nawet Szwed. Nie widział pan tego pojedynku w okolicach remisu?
- Tak nie było, Mariusz w życiu nie miał w tej walce pięciu rund. Nie miał, w ogóle nie ma takiej możliwości. Jego były trzy rundy i tyle. To, że pokazał się w tej walce dobrze, to fakt. Nikt nie twierdzi inaczej, przyjechał przygotowany, ale Kacper jednak go ograł, udało mu się. Kacper dał nam na pewno masę materiału do analizy, udźwignął ciężar tej walki, wygrał z bardzo doświadczonym Mariuszem. Możemy teraz popatrzeć, gdzie popełniliśmy błędy, gdzie szukać poprawy, a także co było fajne i dobre.
Będę upierał się, że punktacja Niemca Waltera to jest kosmos.
- To znaczy, że ktoś tak mógł widzieć walkę. Ciężko mi powiedzieć, ja nie jestem sędzią. Sędziowie wypunktowali 98-92, 97-93 i 96-94. Czyli generalnie, jakbyśmy mieli patrzeć na środek, to 97:93 wychodzi najsprawiedliwiej. I tak samo ja widziałem tę walkę.
Jednogłośna wygrana na punkty jest oczywiście cenna, ale pojedynek z 45-letnim Mariuszem pokazał miejsce, w którym znajduje się Kacper. Po takiej walce widzi pan perspektywy, że da się mocno pójść do przodu, czy sam jest pan w rozkroku?
- Ja jestem bardzo zadowolony. Wiedzieliśmy, że to będzie ciężka przeprawa. Kacper ma w tej chwili 25 lat, co na wagę ciężką jest młodym wiekiem. A już na swoim rozkładzie ma, w ciągu roku, Adama Kownackiego i Mariusza Wacha. Takich zawodników, jakich do tej pory Damian Knyba, Polak walczący w Stanach Zjednoczonych, nawet jeszcze nie widział. A my mamy ich już pokonanych. Kacper w pierwszej rundzie podłączył Mariusza, mógł pójść próbować skończyć go w tej odsłonie, ale naszym planem było, aby tego nie robił. Kacper się cofnął, bo obawialiśmy się tego, że Mariusz wytrzyma napór, a doświadczeniem zmęczy Kacpra i wtedy przechyli szalę na swoją stronę.
Z kolei w drugiej rundzie, gdyby Mariusz nie był 45-latkiem, a także miał instynkt kilera, to pewnie także poszedłby za ciosem, gdy naruszył Kacpra prawym sierpowym.
- Oczywiście, tego nie neguję. I właśnie do tego zmierzam, że gdyby Kacper już w pierwszej rundzie za mocno zaatakował i nie posłuchałby uwag narożnika, choć w pewnym momencie już ruszył, ale cofnął się, mogło być różnie. I na szczęście to zrobił, bo gdyby bardziej się wyeksploatował, to w drugiej rundzie mógłby mieć większy problem w momencie, gdy Mariusz go trafił. Dlatego bardzo się cieszymy, bo zebrał duże doświadczenie. Wyciągnęliśmy to wszystko, co chcieliśmy wydobyć z doświadczenia pięściarza ponad 2-metrowego. Walka absolutnie na plus, z werdyktem nie ma żadnych kontrowersji. W ocenie mojej, a także wspomnianych ekspertów, wszystko było sprawiedliwe.
A co w takim razie sądzi pan o wypowiedziach trenera Wacha, Piotra Wilczewskiego, który przed kamerą ringpolska.pl dał upust swojej wściekłości?
- Twierdzi tak dlatego, bo przegrał jego zawodnik. Oni przyjechali wygrać, byli pewni, że wygrają i zapowiadali nam sto procent deklasacji, włącznie z nokautem na Kacprze. Twierdząc, że takiej formy, jaką zbudował Mariusz, sami nie widzieli od lat. I co? Dostali od młodego i głodnego zawodnika prztyczka w nos. Nie udało się, Kacper wygrał sprawiedliwie, a im nie ma się co dziwić, bo podchodzą do tego emocjonalnie.
A jak kwestia ewentualnego rewanżu? Widać, że ze strony obozu Wacha i samego olbrzyma z Krakowa jest gotowość do drugiej walki. Chciałby pan ponownej konfrontacji, czy nie macie zamiaru powtarzać tego samego przeciwnika i chcecie iść do następnego punktu?
- Nie ma tu żadnej kontrowersji, my tę walkę wygraliśmy sprawiedliwie, sędziowie orzekli jednogłośną wygraną. Czy my będziemy chcieli rewanżu? Nie wiem, na dziś ciężko mi na ten temat mówić. W każdym razie, powiem szczerze, mamy inne plany i rozpoczęte rozmowy z innymi zawodnikami. I, można powiedzieć, z takimi o jeden lub dwa poziomy wyżej od Mariusza, bo chcemy iść według zasady "step by step". Kacper jest młodym zawodnikiem, mamy przed nim jeszcze parę lat wspinania się na coraz wyższy poziom. A jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że cały czas się uczymy.
Walka z Mariuszem pana zdaniem pokazała, że w kolejnym pojedynku można podnieść poziom rywala o jeden lub dwa poziomy? Czy lepiej by było najbliższy krok wykonać na tym samym pułapie?
- Idziemy w górę, oczywiście odrabiając lekcje w kolejnym okresie przygotowawczym, eliminując te złe elementy, które tutaj wyszły. Natomiast nie będziemy się ani cofać, ani zatrzymywać i wprowadzać stagnacji, tylko wykonujemy kolejny krok. Oczywiście z głową, to nie będzie tak, że zaraz wejdziemy na topowy poziom. Razem z Kacprem wzorujemy się na takim pięściarzu, jak Agit Kabayel. To jest chłopak, który zaczynał tak samo, jak Kacper, w wieku 19 lat. A dzisiaj ma 34-35 lat (32 - przyp.) i jest numerem 3 na świecie w wadze ciężkiej. Kacper jest prowadzony dużo szybciej od Agita, na tym etapie dostał już dużo mocniejszych rywali. Kabayel nawet niedawno (w 2022 roku - przyp.), gdy był już po zdobyciu tytuły mistrza Europy, walczył z Pavelem Sourem, z którym Kacper zmierzył się rok temu (42-letni Czech seryjnie schodzi z ringu pokonany, przegrał 10 ostatnich walk - przyp.). Oczywiście ta walka była tylko na podtrzymanie aktywności.
- Oni przyjechali wygrać, byli pewni, że wygrają i zapowiadali nam sto procent deklasacji, włącznie z nokautem na Kacprze. Twierdząc, że takiej formy, jaką zbudował Mariusz, sami nie widzieli od lat. I co? Dostali od młodego i głodnego zawodnika prztyczka w nos. Nie udało się, Kacper wygrał sprawiedliwie, a im nie ma się co dziwić, bo podchodzą do tego emocjonalnie
~ Krystian Każyszka, szef gal Rocky Boxing Night
Czy pan oraz otoczenie boksującego w USA Damiana Knyby, czyli na przykład działający w roli promotora Eryk Rachwał, będziecie się teraz okładać w przestrzeni medialnej i wymieniać różnymi uprzejmościami, a w gruncie rzeczy zupełnie wam nie zależy, by doszło do pojedynku Meyna - Knyba? A może to jest na dzisiaj wasz cel numer jeden, najlepiej już w kolejnym starciu?
- Kacpra w tym momencie interesuje Łukasz Różański. To jest cel Kacpra. A jeśli chodzi o Damiana Knybę, to byłem niedawno w Arabii Saudyjskiej, zaproszony przez Turkiego Al-Sheikh, obecnie największego człowieka w świecie boksu. Do naszej loży zaprosiłem Łukasza Kownackiego, był też Damian. Porozmawialiśmy i uzgodniliśmy, że ta walka jest absolutnie tym, co chcielibyśmy zrobić. Jedna i druga strona. Jednak w tym momencie każdy z nas ma swoje plany i nimi podążamy. Uważam, że Damian musi też, niczego mu nie ujmując, bo jest bardzo dobrym zawodnikiem, zdobyć jedno lub dwa nazwiska tego kalibru, co Kownacki i Wach. Więc jeśli za chwilę spotkamy się medialnie na podobnym poziomie plus wprowadzą swojego zawodnika do rankingu WBC wagi ciężkiej, to...
Widzi pan taką medialną dysproporcję? Kacprowi na pewno wiele rozgłosu dały zwycięstwa nad dwójką wymienionych rodaków, natomiast o Damianie też mówi się sporo z uwagi na to, że boksuje na amerykańskim ringu i buduje zainteresowanie Polonii swoją osobą.
- Tak, a my chcemy pokazać wszystkim, że Ameryka jest też w Polsce. I można sprowadzać Adama Kownackiego, czy zakontraktować Mariusza Wacha. A także pokazać, iż będziemy tymi, którzy są w stanie, jeśli będzie taka sposobność, zrobić walkę Meyna - Różański. Chcemy pokazać, że w Polsce też można. To nie jest tak, że wszyscy musimy wyjeżdżać.
Jeśli chodzi o doprowadzenie za jakiś czas do pojedynku Meyna - Knyba, jest pan otwarty na taki występ na terenie Stanów Zjednoczonych?
- Nie, w Polsce. My to zrobimy w Polsce. Jesteśmy w stanie przebić oferty, które dostaliśmy, bo jakieś rozmowy już były.
A jeśli druga strona będzie utrzymywała, że jej nie chodzi jedynie o to, by zarobić więcej, bo jej interesem jest budowanie Knyby w USA, co także wam dałoby okno wystawowe za oceanem?
- Ale my budujemy w Polsce. Pan, jako Polak, woli żeby to było w Stanach, czy w Polsce?
Ja jestem takim samym Polakiem, jak pan. Dzisiaj jestem w Polsce, a za miesiąc, podobnie jak pan, polecę do Arabii Saudyjskiej.
- Ja wiem, ale chyba lepiej dla nas, dla publiczności, żeby to się odbyło w Polsce. Na jakiejś 10-tysięcznej hali, zrobić duże wydarzenie, w walce wieczoru dwóch Polaków z wagi ciężkiej. Pod tym względem wolałbym zrobić to u nas, tym bardziej że przebijam oferty, które oni mi dali. Innymi słowy, odnosząc się do tych ofert, które mamy na wyjazd, to ja zapłacę im więcej w Polsce. Mamy partnerów, sponsorów i kibiców. Dlaczego nie zrobić tego w ojczyźnie? Dlaczego oddawać tak dużą walkę za granicę, jeśli my finansowo przebijemy te oferty?
Gdybyście mieli zrealizować najbliższy cel Kacpra, czyli doprowadzić do walki z Różańskim, jest to perspektywa walki absolutnie w tym roku?
- Wszystko leży jakby w rękach Łukasza. Kacper już nieraz rzucił mu rękawicę. Zresztą tyle co z nim rozmawiałem, po walce z Wachem i potwierdził, że teraz chce Różańskiego.
A z Łukaszem Różańskim już pan rozmawiał?
- Coś tam już jakieś rozmowy były wcześniej. Generalnie Kacper jest zainteresowany, a ja jestem w stanie pojechać, siadać do stołu do rozmów i doprowadzić do finału.
Najbliższa gala kiedy się odbędzie?
- We wrześniu w Żukowie koło Gdańska. A następna w grudniu. Tak że w jednym z tych terminów jesteśmy absolutnie gotowi na Łukasza.
Rozmawiał Artur Gac
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: artur.gac@firma.interia.pl