Jeszcze kilka miesięcy temu nazwisko Imane Khelif pojawiało się w mediach głównie w kontekście sporu o jej płeć. Rok przed igrzyskami w Paryżu została zdyskwalifikowana przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego (IBA) z mistrzostw świata, po tym jak nie przeszła testów płci - wykryto u niej bowiem zbyt wysoki poziom testosteronu. Jednak wbrew zarządzeniu IBA, Międzynarodowy Komitet Olimpijski dopuścił ją do startu w igrzyskach w Paryżu. Decyzja ta okazała się brzemienna w skutkach - Khelif ostatecznie sięgnęła po złoty medal i uciszyła swoich krytyków, pokazując, że jej talent i determinacja są niezaprzeczalne. Po swoim sukcesie na olimpijskim ringu, zawodniczka nie ukrywała frustracji związanej z wcześniejszymi oskarżeniami. W mediach zapowiedziała, że będzie stanowczo reagować na wszelkie próby podważania jej płci, także na drodze sądowej. Ten emocjonalny etap jej życia wydaje się być jednak za nią. Teraz 25-letnia pięściarka koncentruje się na przyszłości. "Bank rozbity", Julia Szeremeta z kosmiczną ofertą nie do odrzucenia. A jednak! Imane Khelif wyznaczyła sobie dwa cele. Ujawnia szczegóły W wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika "Marca" mistrzyni olimpijska z Paryża zdradziła swoje najbliższe plany. Potwierdziła tym samym pogłoski krążące w mediach już od jakiegoś czasu na temat jej przejścia na zawodowstwo. Zanim jednak Algierka dokona tej zmiany, postawiła przed sobą jeszcze jeden cel. "Skupiam się na zdobyciu drugiego złota olimpijskiego w 2028 roku, a także na przygotowaniach do przejścia na zawodowstwo. (...) Chcę wykonać perfekcyjną robotę, przyjechać w lepszej formie niż w Paryżu, biorąc pod uwagę, że teraz jestem bardziej zrównoważona psychicznie i fizycznie. W przypadku przejścia na zawodowstwo będę czekała na dobry kontrakt, a najlepsza oferta mnie przekona" - zapowiedziała Khelif. Na ten moment nie wiadomo, czy Imane Khelif będzie miała szansę na powtórzenie sukcesu z Paryża. Donald Trump robi bowiem wszystko, aby uniemożliwić rywalizację na terenie Stanów Zjednoczonych transpłciowym sportsmenkom. W przypadku Algierki jednak wciąż nie ujawniono wyników badań hormonalnych, które ona i Lin Yu-ting miały przejść już po igrzyskach olimpijskich w stolicy Francji. Przepisy, które więc planuje wprowadzić prezydent USA teoretycznie nie dotyczą więc żadnej z wyżej wymienionych pięściarek. Sceny podczas wywiadu z Michalczewskim. Aż złapał się za głowę, nie mógł uwierzyć