Wydawało się, że we wtorkowy wieczór FC Barcelonę na Signal Iduna Park czeka łatwy i przyjemny mecz. W końcu sześć dni wcześniej na własnym stadionie drużyna Hansiego Flicka rozbiła bezbronną Borussię aż 4:0, przez co przypieczętowanie awansu do półfinału Ligi Mistrzów miało być tylko formalnością. Tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Gospodarze kapitalnie prezentowali się na tle kompletnie bezbarwnych Katalończyków. Przy stanie 2:0 zrobiło się naprawdę niebezpiecznie. Nawet kiedy zespół z Dortmundu wygrywał 3:1, rozpaczliwie broniąca się Barcelona drżała o wynik. Ostatecznie z niemałymi problemami goście wyszarpali awans. Kilka gorzkich słów po ostatnim gwizdku wypowiedział Robert Lewandowski. - Jesteśmy w półfinale, ale sami sobie stworzyliśmy trochę niepewności, nerwówki. Za łatwo Borussia dochodziła do sytuacji i strzeliła bramki. Taki lekki prysznic może się przyda, może wyciągniemy wnioski, czegoś się nauczymy. Lepiej, że to się wydarzyło na takim etapie niż później, gdy na takie błędy nie będzie miejsca" - mówił Polak w rozmowie z Canal+ Sport. Lewandowski odpowiedział kibicom Borussi. "Muszą mnie zrozumieć" Dla 36-latka wtorkowy mecz był wyjątkowo trudny. Oprócz tego, że jego drużyna nie kreowała zbyt wiele dogodnych sytuacji bramkowych, to w międzyczasie - za każdym razem, kiedy dotykał piłki - musiał wysłuchiwać gwizdów kibiców Borussii, które niosły się po całym stadionie. Nie był to zbyt miły gest niemieckich fanów, zwłaszcza dlatego, że Lewandowski w ciągu czterech lat pobytu w Dortmundzie przeżył wiele wspaniałych chwil. Mimo to sympatycy BVB nie okazali mu szacunku i najwidoczniej nadal mają pretensje za jego przenosiny do Bayernu Monachium z 2014 roku na zasadzie wolnego transferu. Po spotkaniu kapitan reprezentacji Polski skomentował ich zachowanie na łamach niemieckiego dziennika "Sport Bild". Napastnik Barcelony nie miał zamiaru dolewać oliwy do ognia. Przy okazji niemieccy dziennikarze przypomnieli, jak Polak zachował się w 2013 roku, kiedy mógł przedwcześnie trafić do Monachium. "Bayern zwrócił się do niego już w 2013 roku, ale on wypełnił swój kontrakt z BVB (...) Mimo odejścia nigdy nie stracił miłości do Borussii i zawsze odnosił się do klubu z szacunkiem" - czytamy. Dla przypomnienia: Robert Lewandowski w latach 2010-2014 rozegrał w barwach Borussii aż 187 meczów, w których strzelił 103 gole i zaliczył 42 asysty. Toksyczne zachowanie kibiców dortmundzkiego klubu względem Polaka na łamach Interii Sport skomentował także Łukasz Gikiewicz. "Kibice uwielbiają, gdy piłkarze utożsamiają się z ich ukochanym klubem. Dlatego - chociaż swoimi osiągnięciami Lewandowski zbudował sobie w Dortmundzie mały pomnik - nie dziwię się, że nie jest na Signal Iduna uwielbiany. Ale powinien być przynajmniej szanowany. Niewygwizdywany. Jeśli nie za dwa mistrzostwa, 103 bramki, w tym cztery z Realem Madryt, albo hat-trick w finale zdobytego Pucharu Niemiec, to właśnie za szczerość" - przyznał nasz ekspert.