Gwiazdor wagi ciężkiej uderzył człowieka na ulicy. Burza w sieci, promotor wyjaśnia
Derek Chisora 27 lipca po rocznej nieaktywności wróci na ring, by stanąć w szranki z Joe Joycem. W ostatnich godzinach jest o nim głośno jednak z innego powodu. Przy jednej z restauracji w Londynie puściły mu nerwy i wdał się w szarpaninę z dostawcą jedzenia, który jechał po chodniku, a na końcu uderzył go głową. Do całej sprawy odniósł się już promotor Frank Warren. Brytyjscy internauci również dodali ważny kontekst.

Przed Derekiem Chisorą 48. walka w zawodowej karierze. 27 lipca w londyńskiej O2 Arenie zmierzy się z Joe Joycem (na gali zobaczymy także Mariusza Wacha). Będzie to jego pierwszy pojedynek od 12 sierpnia 2023 r., czyli wygranej odniesionej nad Geraldem Washingtonem. Było to dla niego swego rodzaju odbiciem po drugiej porażce z Tysonem Furym. Teraz o 40-latku jest jednak głośno z powodów niesportowych. Wszystko za sprawą wydarzeń z jednej z ulic w dzielnicy Hampstead.
Chisora wdał się w szarpaninę z dostawcą jedzenia z firmy Deliveroo. Pięściarz jadł posiłek w restauracji Ginger & White z dwiema córkami. Jak czytamy w "Daily Mail", poprosił kierującego rowerem elektrycznym o zejście z pojazdu, ponieważ znajdował się na chodniku wąskiej ulicy. Zasugerował, że może potrącić dzieci czy psy. Pracownik odmówił, w wyniku czego wywiązała się kłótnia.
Wspomniany pracownik ruszył na boksera z rękami wystawionymi do przodu, najprawdopodobniej nie zdając sobie sprawy, z kim ma spięcie. Natychmiast otrzymał uderzenie głową od 40-latka, w wyniku którego stracił równowagę. Policja przybyła na miejsce zdarzenia, ale nie doszło do żadnych zatrzymań. Całą tę scenę można zobaczyć w poniższym wpisie z platformy X.
Głos zabrał już promotor pięściarza. - Tamten facet podszedł do niego i zaczął wypychać pięść, a Derek zrobił to, co zrobił. Był ze swoimi dziećmi. Bronił się, tak to widzę. Rozmawialiśmy, był bardzo rozczarowany, że to wszystko się wydarzyło. Wezwano policję i na tym się skończyło. Nic się nie stało - powiedział Frank Warren w programie talkSPORT Drive, ale oczywiście wolałby, by do takich scen nie dochodziło.
To nie jest dobra rzecz dla nikogo, niezależnie od tego, czy jest to bokser, piłkarz, czy pracownik banku. Kto chciałby takie coś oglądać na ulicy? Nikt
Derek Chisora znów w centrum uwagi. Spięcie z dostawcą jedzenia
Świadkowie zdarzenia przyznali "Daily Mailowi", że rowerzysta miał całą twarz we krwi. Miała się lać tak mocno, że na chodniku "powstały jej kałuże".
- Nie widziałem, co było powodem kłótni. Słyszałem, że kierowca Deliveroo został poproszony o zejście z roweru, ponieważ jest to pas dla pieszych, ale odmówił. Ludzie mówili, że miał złamany nos. Od tego momentu robiło się coraz goręcej - powiedział jeden ze świadków. Wspomniany dziennik skontaktował się z Chisorą jeszcze zanim ten złożył wyjaśnienia policjantom, ale pięściarz odmówił zabrania głosu.
Komentarze brytyjskich internautów wskazują, że społeczeństwo jest zniecierpliwione zachowaniem rowerowych dostawców jedzenia, którzy - jak czytamy - jeżdżą nieuważnie w ciasnych uliczkach i na przejściach dla pieszych.
Zobacz również:













