"Został popełniony błąd w sztuce trenerskiej. W przygotowaniach do rundy przesadziliśmy z obciążeniami fizycznymi. Biorę to na siebie" - powiedział po meczu z Polonią Warszawa trener wiślaków. Zachował się honorowo i odpowiedzialnie. Jego piłkarze męczą się okrutnie z rozgrywaniem ataków pozycyjnych. Spotkanie z gatunku "o sześć punktów" z Polonią Warszawa wygrali, ale ciągle są cieniem zespołu, który jesienią 2007 roku zmiatał z boiska krajowych rywali. Na dodatek, nie licząc trafienia z rzutu karnego Patryka Małeckiego (w wygranej 3:0 z Lechią), od końca września 2008 roku (4:0 z Arką i gole Głowackiego oraz Diaza), mistrzowie Polski nie wygrali żadnego meczu bez goli Pawła Brożka lub Rafała Boguskiego. Czyni to ich drużyną łatwą do "rozgryzienia". Na szczęście dla wiślaków i Skorży nawet najlepsze rozszyfrowanie "Białej Gwiazdy" i wymyślenie perfekcyjnej taktyki przez szkoleniowca przeciwnika nie gwarantuje mu zatrzymania "Brozia", który przerósł naszą ekstraklasę. Już w sobotę dla Wisły następna próba, w której krakowianie będą "na musiku". Bełchatowianie, po fatalnym starcie na wiosnę (dwie porażki z rzędu), tanio skóry nie sprzedadzą, a strata przez Wisłę punktów w meczu z PGE/GKS oznacza to samo, co w starciu z Polonią Bytom.