Zbigniew Boniek: Polskim klubom brakuje pieniędzy, więc polują na okazję Michał Białoński, Interia: Można dojść do smutnych wniosków po zimowym okresie transferowym w PKO Ekstraklasie. Najwyższy transfer, Janiego Atanasova, który z Hajduka Split przeniósł się do Cracovii, to zaledwie 420 tys. euro. Raków Częstochowa za 400 tys. euro sprowadził Jeana Carlosa z Pogoni Szczecin. Polskie kluby nie mają pieniędzy czy nie lubią nimi szastać, a może jedno i drugie? Zbigniew Boniek: Nasze kluby mają stosunkowo skromne budżety, przez co ściągnięcie zawodników wartościowych z zagranicy jest dla nich niemożliwe. Owszem, te budżety rosną, ale nadal brakuje w nich środków na zakup piłkarzy o odpowiedniej klasie. Dlatego jest polowanie na okazje, wykorzystanie momentu, w którym komuś wygasa kontrakt, natomiast to absolutnie logicznie i normalna sprawa, że naszych klubów nie stać na wydawanie dużych pieniędzy na transfery. Większość zawodników, którzy do Ekstraklasy trafiają z zagranicy nazwał pan utylizacją tych, którzy nie przebili się w silnych ligach. - To publicystyczne określenie, nie chcę nikogo obrażać. Ale umówmy się, że jeżeli rynek piłkarski składa się z 10 pięter, to my do Polski sprowadzamy piłkarzy z tych dwóch najniższych. Te wyższe nie są dla nas, nas na nie nie stać. Nie widzę tu winy nikogo. Po prostu takie są możliwości naszej piłki. Musimy się rozwijać w inny sposób w ograniczonych możliwościach funkcjonowania w naszym kraju, gdzie obowiązuje takie a nie inne ceny na rynku sponsoringu i marketingu. Trudno te ograniczenia przeskoczyć. Dopóki nie będzie zastrzyku środków finansowych z funduszy, czy kapitału zagranicznego, to będziemy się emocjonowali rozgrywkami ligowymi, w których rywalizacja jest zacięta, a oprawa telewizyjna na wysokim poziomie. Natomiast problemy zaczynają się, gdy podchodzimy do rywalizacji w Europie. Zbigniew Boniek: Dopływ młodzieży z dołu piramidy nie jest łatwy Ale czy w związku z tym nie powinno się stawiać na swoich młodych piłkarzy, zamiast sprowadzać w coraz większej liczbie tych zagranicznych, skoro oni i tak nie gwarantują sukcesów w Europie? - Ja uważam, że to jest jedyna słuszna droga i od lat to powtarzam. Natomiast ten dopływ młodzieży z dołu piramidy szkoleniowej nie jest łatwy. Fakt, że ktoś dobrze szkoli nie oznacza, że co roku do seniorów będzie mu się przebijało po czterech-pięciu zawodników. Tak to nie wygląda. Zawodnicy muszą mieć to tego predyspozycję, talent, charakter itd. Generalnie jedyna słuszna droga, to jest korzystanie z polskiej młodzieży i jak najlepsze jej wprowadzanie. Wszyscy o tym doskonale wiemy. Problem jest inny: my szkolimy piłkarzy dla innych krajów. Polski młody zawodnik ledwie parę razy prosto kopnie piłkę, to już wyjeżdża. Rzadkie są przypadki naszych piłkarzy, którzy zaczynają grać w Ekstraklasie i dopóki w niej nie odegrają kluczowej roli, dopóty nigdzie się nie ruszają. Dzieje się wręcz przeciwnie: wszyscy się spieszą z wyjazdami, a zastąpić ich nie jest łatwo. Pamiętam, że przestrzegał pan Aleksandra Buksę i jego ojca, by nie spieszyli się z wyjazdem na Zachód. "Boli mnie ta sprawa młodego Buksy... w tle nie ma troski o piłkę, zabawę gole czy przyjemność . W tle są tylko pieniądze" - napisał pan dwa lata temu na Twitterze. Miał pan nosa. Olek nie przebił się w Genoi, ostatnio strzelił bramkę w drugiej lidze belgijskiej dla Standardu Liege, dokąd wypożyczyli go Włosi. Wydaje się, że te dwa lata zostały stracone. - Nie wiem, czy one były stracone. Aleksandra znam od wielu lat, jego ojca tak samo. Uważam, że to są rozsądni ludzie. Nie wiem, co stało na przeszkodzie, jakie były układy, że nie został w Wiśle. Uważam, że awans do piłki seniorskiej i regularna gra w niej to jest najlepsze, co się może młodemu, utalentowanemu zawodnikowi zdarzyć. I to jest jedyny mądry, dobry kierunek. Czytaj też: Afera Buksy. Zbigniew Boniek komentuje dla Interii Zbigniew Boniek o transferze Jakuba Kiwiora do Arsenalu Zimowym hitem transferowym dla Polski był Jakub Kiwior, za którego Spezia pozyskała od Arsenalu 25 mln euro. To piąty najwyższy transfer Polaka w historii, po Robercie Lewandowskim, Krzysztofie Piątku, Arkadiuszu Miliku i Grzegorzu Krychowiaku. Oczywiście, nie będzie mu łatwo wywalczyć miejsce w składzie. Poszedł do bardzo dobrego klubu i na razie stanowi uzupełnienie, ale w ciągu roku powinien się przebić do składu. Natomiast musimy zobaczyć na to, co reprezentacja Polski będzie z tego miała. Na "dzień dobry" może się okazać, że siedzenie na ławce nie pomoże żadnemu zawodnikowi w zbudowaniu wysokiej formy. Ogólnie uważam, że to był bardzo dobry transfer, który świadczy dobrze zarówno o piłkarzu jak i Arsenalu. Ten klub patrzy perspektywicznie na budowę zespołu. Natomiast podkreślę jeszcze raz - w skali rynku angielskiego nie są to wielkie pieniądze. Zbigniew Boniek: Przemysław Wiśniewski przypomina mi Kamila Glika Właściciel Spezii Robert Platek - Amerykanin polskiego pochodzenia - sprowadził kolejnego Polaka - Przemysława Wiśniewskiego. Z Górnika Zabrze ten obrońca odszedł w lipcu ubiegłego roku za darmo, a po pół roku Venezia dostała za niego cztery miliony euro. - To logiczny ruch. Skoro Spezia zrobiła świetny interes na Kiwiorze, to próbuje ubić podobny na Wiśniewskim, który ma podobny potencjał, choć stylem gry bardziej przypomina mi Kamila Glika. Spezia dostrzegła to, że w Serie B Wiśniewski grał znakomicie i zobaczymy, jak losy Przemka potoczą się dalej. Robert Platek próbuje przejąć ŁKS. Zbigniew Boniek komentuje Pan Platek chce iść za ciosem. Niedawno był w Łodzi na rozmowach o przejęcie udziałów w ŁKS-ie. Widzi pan światło w tunelu, bo narzekamy na brak w polskiej piłce poważnych, zamożnych inwestorów zagranicznych. Jak już do naszych klubów pukali przyjezdni biznesmeni, okazywali się na ogół hochsztaplerami, albo zwykłymi oszustami jak Vanna Ly, który próbował przejąć Wisłę Kraków. - Pan Platek i ŁKS to może być ciekawy mariaż. ŁKS jest klubem, który ma warunki do rozwoju - nowoczesny stadion i zaplecze, tradycja i kibice, dobrze zorganizowana praca z młodzieżą. Trzeba sprawdzić, jakie są możliwości, chęci i co się kryje za przyjściem pana Platka do Polski. Czy ŁKS ma się stać klubem-satelitą dla Spezii, czy inna idea temu przyświeca. Jednak ma, chociażby poprzez szkolenie trenerów, które przekłada się na szkolenie piłkarzy. - To nie jest takie proste. My szkolimy trenerów, a oni szkolą młodzież. Co roku pięciu-sześciu naszych utalentowanych zawodników wyjeżdża do renomowanych klubów. W minionym roku jeden z nich - Jordan Majchrzak trafił do Romy (wychowanek Warty Zawiercie- przyp. red.), a kilka dni temu Mateusz Kowalski z Jagiellonii przeniósł się do AC Parma. Problem jest jednak taki, że jeśli chcesz usiąść do pokera i grać z najlepszymi, to musisz mieć takie same karty jak oni. W przeciwnym razie musisz grać na niższym poziomie. Taka jest rzeczywistość. Czytaj też: Fernando Santosa zgubi dziurawa obrona Polaków? Jacek Gmoch reaguje! Rozmawiał: Michał Białoński, Interia II część wywiadu ze Zbigniewem Bońkiem opublikujemy jutro (piątek)