W ubiegłym tygodniu w Izmirze PGE Skra wygrała z Arksem 3:1, ale mecz rewanżowy rozpoczęła fatalnie. W pierwszym secie wicemistrzowie Polski byli tylko tłem dla bardzo dobrze grających rywali. Po czterech początkowych akcjach był wprawdzie remis 2:2, ale po trzech kolejnych goście prowadzili już 5:2. W tym momencie trener PGE Skry Jacek Nawrocki poprosił o przerwę, która jednak nie zmieniła przebiegu spotkania. Później grę zespołu Nawrocki próbował jeszcze odmienić zmianami, wprowadzając na parkiet Pawła Woickiego, Konstantina Cupkovica i Michała Winiarskiego. Te roszady nie zrobiły jednak wielkiego wrażenia na rywalach, którzy zdeklasowali PGE Skrę wygrywając seta 25:14. W drugiej partii, którą w wyjściowej szóstce rozpoczął m.in. Woicki, gospodarze grali lepiej. Tym razem to PGE Skra szybko wypracowała sobie trzypunktową przewagę (4:1) i do końca nie oddała już prowadzenia. Walka była jednak dużo bardziej zacięta niż w poprzednim secie. Goście doprowadzili do stanu 21:22, ale w samej końcówce punktowali już tylko bełchatowianie. Po skutecznym bloku Woickiego PGE Skra miała piłkę setową, a kolejny blok, Mariusza Wlazłego i Michała Bąkiewicza, zakończył partię, którą gospodarze wygrali 25:21. Kolejna znów jednak należała do tureckiej drużyny, która była na prowadzeniu praktycznie od początku do końca. Momentami przewaga gości wynosiła pięć punktów (18:13, 20:15) i takiej straty bełchatowianie nie byli w stanie odrobić. Kilka razy udało im się zmniejszyć dystans do dwóch "oczek" (20:22, 22:24), ale ostatecznie, po ataku Justina Duffa ze środka, przegrali trzeciego seta 22:25. W czwartym lepsza była PGE Skra, która rozpoczęła grę szóstką, w której byli m.in. Woicki, Winiarski i Karol Kłos, a więc rezerwowi z początku spotkania (na ławce zostali Bonifante, Daniel Pliński i Bąkiewicz). W takim zestawieniu bełchatowianie konsekwentnie budowali przewagę, która na drugiej przerwie technicznej wynosiła sześć punktów (16:10). Gospodarze nie zmarnowali tej zaliczki i pewnie wygrali seta 25:18. Piątą partię wicemistrzowie Polski rozpoczęli w takim samym zestawieniu jak czwartą. Od stanu 2:2 punktami dla PGE Skry zakończyły się kolejno akcje Winiarskiego z lewego skrzydła i dwie Wytze Kooistry ze środka. Gospodarze zapunktowali również po przerwie, o którą przy stanie 5:2 dla PGE Skry poprosił trener gości Glenn Hoag. Strony na boisku zespoły zmieniły po asie serwisowym Kooistry i prowadzeniu gospodarzy 8:4. Goście doprowadzili jednak do remisu (11:11) i niezwykle nerwowej końcówki. Po dwóch atakach Wlazłego i jednym Winiarskiego bełchatowianie trzykrotnie wychodzili na prowadzenie (12:11, 13:12, 14:13), ale Arkas wyrównywał stan rywalizacji. Po błędzie rywali PGE Skra miała piłkę meczową, ale pierwszej szansy na zakończenie spotkania nie wykorzystała. Zmarnowała również drugą, a później trzy kolejne okazje do skończenia meczu mieli rywale. Trzecią z nich wykorzystali "obijając" blok wicemistrzów Polski. W "złotym secie", który decydował o awansie do drugiej rundy fazy play off LM, bełchatowianie ponownie w pierwszej fazie wypracowali sobie kilkupunktową przewagę (7:4). Roztrwonili ją jednak jeszcze szybciej niż przed kilkunastoma minutami. Arkas zdobył pięć punktów z rzędu i objął prowadzenie (9:7), którego nie oddał do końca pojedynku. "Złoty set" zakończył się wygraną gości 15:12 po autowym serwisie Wlazłego. W kolejnej rundzie LM Arkas zagra z Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Po meczu powiedzieli: Trener PGE Skry Bełchatów Jacek Nawrocki: - Spodziewaliśmy się tego, że Arkas zagra lepiej niż w Turcji. Jeśli było nas dzisiaj stać na zwycięstwo, to bardzo szybkie, a nie na takim dystansie. Na tym etapie rozgrywek trzeba być bardzo dobrze przygotowanym nie tylko pod względem technicznym, ale też fizycznym. Dzisiaj jednak było widać, że nasz zespół jest bez treningów. - Te nasze kłopoty kadrowe zemściły się. Nie było dobrego przygotowania do meczu, bo po prostu nie mogło go być. Ani Aleksandar Atanasijevic, ani Michał Winiarski nie byli gotowi do gry. Ja jestem jednak pełen podziwu dla chłopaków za walkę i serce. Powiem szczerze, że jesteśmy teraz w takim momencie, że nawet nie spodziewaliśmy się po nich takiej gry. Rozgrywający PGE Skry Bełchatów Paweł Woicki: - Mieliśmy swoją szansę na wygranie tego spotkania. W piątym secie prowadziliśmy 8:4 i 15:14. Potrzeba jednak troszkę szczęścia, a my dzisiaj zamiast tego mieliśmy po raz kolejny pecha. Im z kolei szczęście sprzyjało. Złotego seta tak naprawdę wygrał na zagrywce Agamez. Szkoda, bo walczyliśmy dzisiaj dzielnie, stawiając na szali wszystko to, co mamy. PGE Skra Bełchatów - Arkas Izmir 2:3 (14:25, 25:21, 22:25, 25:18, 18:20), złoty set: 12:15 PGE Skra Bełchatów: Michał Bąkiewicz, Wytze Kooistra, Dante Bonifante, Mariusz Wlazły, Daniel Pliński, Aleksandar Atanasijevic, Paweł Zatorski (libero) oraz Paweł Woicki, Konstantin Cupkovic, Michał Winiarski, Karol Kłos, Maciej Muzaj. Arkas Izmir: Justin William Duff, Cristopher Agamez Urango, Burutay Subasi, Adam Simac, Kevin Hansen, John Gordon Perrin, Hasan Yesilbudak (libero) oraz Emin Goek, Joao Paulo Pereira Bravo, Mustafa Oguz Ramazanoglu.