Małachowski jechał do Holandii jako faworyt i od początku był na pozycji medalowej. Czempionat Starego Kontynentu to nie są jego ulubione zawody, ale jak już staje na podium, to na najwyższym jego stopniu. Polak zdobył złoto także w 2010 roku w Barcelonie. Potem prym w Europie, jak i na świecie przejął Niemiec Robert Harting. Mistrz olimpijski zerwał jednak więzadła w kolanie, a pod jego nieobecność na szczyt wdarł się znowu Małachowski. W zeszłym roku Polak został w Pekinie mistrzem świata, a teraz po raz drugi w karierze wywalczył złoty medal mistrzostw Europy. 33-letniemu podopiecznemu Witolda Suskiego w dorobku brakuje już tylko złota igrzysk. Będzie miał okazję powalczyć o nie już w sierpniu - w Rio de Janeiro. Osiem lat temu w Pekinie zdobył srebrny medal. Drugi w sobotę w Amsterdamie był wicemistrz świata Belg Philip Milanov - 65,71, a trzeci utytułowany Estończyk Gerd Kanter - 65,27. Holandii dobrze nie będzie wspominać brązowy medalista MŚ Urbanek, który także miał aspiracje na podium. Miał jednak fatalną serię: 61,69 - 58,93 - 62,18. Trzeci z Polaków - Bartłomiej Stój odpadł w eliminacjach.