Wybitny trener bez klubu. Teraz czyści rynny
Trener Marek Cieślak rozstał się z ROW-em Rybnik. Nowego klubu nie ma. Mówi jednak, że nie powiedział ostatniego słowa. – Mam z czego żyć i mam co robić. Przy domu jest sporo do zrobienia. Rynny trzeba było przed zimą wyczyścić, żeby liście nie zalegały. Był strach, ale zadanie wykonałem – mówi Cieślak, który kiedyś podczas czyszczenia rynien spadł z drabiny i dotkliwie się potłukł.

Jeśli nic się nie zmieni, to sezon 2022 będzie dla Marka Cieślaka pierwszym od wielu, w którym nie będzie pracował w klubie. - Od 1993 roku, kiedy przyszedłem do Włókniarza Częstochowa, byłem trenerem non-stop - mówi Cieślak. - Teraz nic na siłę. Jeśli jednak trafi się konkretna propozycja i ciekawa drużyna, to nie powiem "nie".
Marek Cieślak nie zmieni peselu
Cieślak skończył 71 lat, ale nie czuje się wypalony. - Peselu nie zmienię, ale w środku czuję się młodo. Umysłowo i fizycznie przeskakuję wielu młodszych ode mnie ludzi - zapewnia.
Na razie nikt nie dzwonił. - Teraz nikt nie potrzebuje trenera, bo każdy ma dopięty skład. Jak sezon się zacznie i komuś tam nie będzie się układać, to wtedy telefon może zadzwonić. Do tego momentu będę oglądał żużel z innej strony - przyznaje Cieślak.
Marek Cieślak ma być teraz ekspertem
Wybitny szkoleniowiec, były selekcjoner kadry, ma być w przyszłym roku ekspertem nSport+ i komentować mecze PGE Ekstraligi i eWinner 1. Ligi.
- Cokolwiek się wydarzy, to jestem przygotowany. Ja się dobrze gospodarowałem i mam z czego żyć. Jesteśmy z żoną na emeryturze, prowadzimy hodowlę psów, przy domu też jest dużo do zrobienia. Właśnie czyściłem rynny przed zimą, bo jak spadnie śnieg, to lepiej, żeby liście nie zalegały. Był strach, ale wykonałem zadanie - chwali się szkoleniowiec, bo też kiedyś przy okazji czyszczenia spadł z drabiny i dotkliwie się potłukł.
Przy okazji rozstania z ROW-em było trochę zamieszania. Trener poczuł się dotknięty stwierdzeniami o negocjowaniu ekstraligowych stawek. - Bo ja niczego od prezesa Krzysztofa Mrozka nie chciałem. On podał kwotę, to była jedna trzecia tego co zarabiałem, ale ja mu podziękowałem i to wszystko - mówi Cieślak.
Marek Cieślak handlował pomidorami z mistrzem olimpijskim
Marek Cieślak, to były zawodnik Włókniarza Częstochowa i White City Rebels. Karierę zakończył w 1986 roku. - Potem zająłem się hodowlą warzyw i kwiatów, które sprzedawałem sklepikarzom. Maiłem ogórki, pomidory, ale też goździki, chryzantemy i frezje. Handlowałem z Zygmuntem Anczokiem, gwiazdą polskiej piłki, mistrzem olimpijskim z Monachium, bo on kiedyś prowadził spożywczy.
Po kilku latach życia poza żużlem Cieślak wrócił do sportu jako trener. W 1986 zdobył złoto z Włókniarzem. Potem zdobywał też medale ze Spartą Wrocław i Unią Tarnów. Na koncie ma cztery tytuły w klubach i siedem z kadrą seniorów.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje