Kibice przecierali oczy ze zdumienia, oglądając Damiana Ratajczaka po przerwie zimowej. Największą uwagę przykuł element startowy, który od początku kariery stanowił jego największą bolączkę. Nie tylko sam refleks, co dojazd do pierwszego łuku wyglądał dużo lepiej, niż chociażby rok temu. 19-latek rozstawiał po kątach Roberta Lamberta na jego własnym torze. Były działacz tonuje nastroje ws. Ratajczaka - Przestrzegam przed skrajnymi opiniami. Naprawdę nie ma to większego znaczenia. Na pewno trzeba się cieszyć, że pojechał dobrze, ale wszystko siedzi w jego głowie. To dopiero głównie testy i treningi - uspokaja Rufin Sokołowski. Fakty są jednak niezaprzeczalne, że Ratajczak tak dobrze u progu sezonu nie wyglądał jeszcze nigdy. Tym bardziej biorąc pod uwagę kontuzję uda, której doznał w ubiegłym roku. Choć warto podchodzić do tego z dystansem, gdy unikasz wpadki, startując na kilku motocyklach, można wysnuć głównie pozytywny wniosek. Tak samo w drugą stronę, choćby w przypadku Piotra Pawlickiego, że nie wszystko jest jeszcze poukładane tak, jak powinno. Transfer do Falubazu może mu pomóc Reprezentant Polski został wypożyczony z Leszna do Zielonej Góry. Niektórzy twierdzą, że wyjście z własnej strefy komfortu powinno mu pomóc, że to ostatni dzwonek, bo potencjał na wysokie zdobycze punktowe ma ogromny. - Dołączając do nowego klubu, pracy czy środowiska, chcesz się wykazać. Masz większe pokłady motywacji. To jest psychologia, która ogólnie w sporcie, a szczególnie w żużlu ma największe znaczenie - podkreśla. - Kiedyś przed meczem zwyzywałem Mikołajczaka i Skórnickiego, że poszli po autograf do Ermolenki. Za kilka godzin mieli z nim stanąć pod taśmą. Jak chcieli z nim wygrać, z góry ustawiając się w pozycji przegranej? Kiedy doszło do ich starcia, Skórnicki tak się zmotywował, że pokonał mistrza świata. Takie zachowanie to już pewna uległość i rodzaj słabości. Takie sytuacje najbardziej podkreślają, jak nastawienie psychiczne potrafi wpłynąć na wynik wyścigu i meczu - tłumaczy.