Zlata Prilba w Pardubicach to turniej uwielbiany przez kibiców, także przez tych polskich. Zawody od dawna rozgrywane są na sam koniec sezonu i należą do najbardziej prestiżowych imprez towarzyskich. Tradycją jest to, że w Pardubicach odbywają się dwa turnieje: w sobotę Zlata Stuha dla juniorów, a w niedzielę słynna Zlata Prilba. Od dłuższego czasu też w piątek ośrodek ten ma jakąś dużą imprezę rangi międzynarodowej, tak jak w tym roku Grand Prix Challenge. Obsada Prilby to jedna z rzeczy, które kibica przyciągają najbardziej. Przeważnie jest to ostatni tak mocno obsadzony turniej w danym sezonie. Dlatego też jest mnóstwo kibiców, którzy właśnie w Czechach kończą sezon i już w poniedziałek po powrocie zaczynają odliczać dni do rozpoczęcia następnego. Niestety, wiele wskazuje na to, że w tym roku kibice staną przed bardzo trudnym wyborem. Wszystko przez powódź na południu Polski. Prilba albo liga. Co wybiorą kibice? Realne jest, że PGE Ekstraliga będzie zmuszona kończyć sezon właśnie w ten sam weekend, w który zaplanowano czeski legendarny turniej. To rzecz jasna wpłynie na obsadę zawodów w Pardubicach, bo zapewne wielu zawodników wypadnie z listy startowej, będzie trzeba szukać za nich zastępców, najpewniej prezentujących znacząco niższy poziom sportowy. A to oczywiście zmniejszy atrakcyjność samych zawodów. Dodatkowo, w październiku duże grono żużlowców kończy już sezon i trudno ich namówić do ścigania. Dobrą informacją jest tutaj to, że wielu fanów do Pardubic jeździ bardziej dla atmosfery niż jakiegoś wielkiego ścigania. Tamtejszy tor i tak zresztą niespecjalnie sprzyja walce na trasie. Kibice uwielbiają miejscową gastronomię, a przede wszystkim pogodę. Podczas gdy w Polsce w czasie Zlatej Prilby ludzie chodzą już w kurtkach, w Pardubicach siedzi się na krótkim rękawku. Same zawody też są unikatowe, bowiem pod taśmą staje aż sześciu zawodników.