Zmarzlik się przyznał, ma kolejny problem. Pojawiły się nowe informacje
- Trudno oczekiwać innej deklaracji z ust sześciokrotnego mistrza świata - mówi nam prezes PZM Michał Sikora po Gali FIM Awards, gdzie Bartosz Zmarzlik zapowiedział walkę o siódme złoto i przyznał się do pewnego problemu. Prezes Sikora w rozmowie z Interią odsłania kulisy. Komentuje też słowa nowego selekcjonera i możliwości powołania Rosjan z polskim paszportem do kadry na finał DPŚ na PGE Narodowym.

Dariusz Ostafiński: Jak przyjął pan słowa Bartosz Zmarzlika na Gali FIM Awards. To "jeszcze tu wrócę" zabrzmiało odważnie, zważywszy na końcówkę sezonu Grand Prix, gdzie Brady Kurtz wygrał pięć rund z rzędu.
Michał Sikora, prezes PZM: Nie miałem wielu okazji, by rozmawiać z Bartkiem przy okazji gali. To jest jednak taki zawodnik, który oddaje wszystko, całe serce dla tego sportu. Przy tym jest turbo-profesjonalny. Szczerze, to trudno oczekiwać innej deklaracji z ust sześciokrotnego mistrza świata.
A Kurtz?
- Jest fenomenalny, miał niesamowity sezon i to trzeba mu oddać. Ten jego pościg za Bartkiem był niesamowity. Jednak przyszły sezon może być inny. To jest sport, to jest żużel, który jest nieprzewidywalny. Może się nawet okazać, że ktoś inny wyskoczy na najwyższy poziom. Naprawdę może być różnie. Zwłaszcza w Grand Prix, gdzie trzeba się mieć na baczności, bo jeden zły turniej potrafi zepsuć całą pracę.
Jednym słowem wierzy pan w Zmarzlika.
- Wierzę, bo wiem, że jest stabilny, że przeżył nie tylko pościg Kurtza, ale też wiele innych, różnych pojedynków. On jest bardzo profesjonalny, ma świetny team i ja się nie dziwię temu, co powiedział. On nawet nie mógł złożyć innej deklaracji.
Zmarzlik ma nowy problem. Prezes PZM już z nim o tym rozmawiał
Żużel był obecny za kulisami gali w Lozannie?
- Nie było wielu tematów żużlowych, a już na pewno żadnych związanych z wyborami, bo pewnie o tym pan myśli. Za rok będą wybory prezydenta FIM. Jorge Viegas już zapowiedział, że zamierza kandydować na swoją trzecią i ostatnią kadencję. Poza tym przedstawiono raporty sportowe, a tematem, który nas zajmuje to homologacja kasków.
To znaczy?
- FIM postanowił podnieść poziom bezpieczeństwa i podnieść standardy homologacji kasków. Niektórzy producenci mają problem z tym, żeby przejść rygorystyczne testy. Działanie FIM ma związek z bezpieczeństwem i chociażby faktem, że swego czasu jedna firma wprowadziła kask lżejszy niż rowerowy. Zawodnicy byli oczywiście zachwyceni, ale to nie przeszło. Bo choć nigdzie tego nie udowodniono, to pojawiły się informacje, że jakby nie takie kaski, to pewnych kontuzji można było uniknąć. Rozmawiałem o tym z Bartkiem Zmarzlikiem. Kask, którego dotychczas używał, nie ma nowej homologacji FIM i Bartek szuka innego rozwiązania.
Mamy problem.
- Większy problem mają uczestnicy Rajdu Dakar. U nich też mają być kaski z homologacją według nowych zasad. Dyskusja jest w tym przypadku dość gorąca, bo jest różnica, czy ma się półtora, czy tylko kilogram na karku. Widać to na przykładzie kierowców F1, którzy ćwiczą pewne partie mięśni, bo na zakrętach są tak duże przeciążenia, kask lata i to naprawdę może boleć. Ja sam tego doświadczyłem, jak kiedyś wsiadłem z Robertem Kubicą do Lamborghini. Kask obijał mi się o klatkę, a normalny człowiek nie jest do tego przyzwyczajony.
Rosjanie w kadrze Polski na PGE Narodowym. Prezes Sikora mówi jedno
Jeszcze przed galą dotarły do nas wieści, że FIM przedłużył blokadę startu dla Rosjan.
- Nie było jakiejś wielkiej dyskusji w tej sprawie. FIM właściwie tylko potwierdził wcześniejszą decyzję, zabraniając im startu. To na pewno ważne, bo na przykład sytuacja w MKOl się zmieniła. Kolejne federacje popuszczają sankcje przed olimpiadą zimową. Skoki w Wiśle odbywały się bez Rosjan, ale nie wiemy, czy do Zakopanego jakiś zawodnik stamtąd nie zechce się wybrać.
Swoją drogą, to aż dziwne, że nikt w FIM nie wpadł na to, żeby Rosjanie startowali w Grand Prix bez flagi.
- Nie ma takiej formy jak jazda bez flagi. To by trzeba wprowadzić i to jest pierwsza sprawa. A druga sprawa, to oni mogliby teraz jeździć jako Polacy, ale to też FIM musiałby się zgodzić. I to już pewnie byłoby na dłużej, na zawsze. Nie odkryję jednak Ameryki, jeśli powiem, że to byłoby zabranie miejsca Polakom. Teraz mamy czterech zawodników w Grand Prix, ale wyobraźmy sobie, że któryś wypada i wtedy FIM czy promotor mogą w to miejsce dać Rosjanina. Zamiast Dominika Kubery na przykład.
Nowy selekcjoner Stanisław Chomski nie wyklucza jednak startu Rosjan w reprezentacji Polski. Bardzo chce wygrać Drużynowy Puchar Świata.
- Trochę trenera wpuścili i on faktycznie tak powiedział. Żeby jednak powołać Rosjan do kadry, to muszą być zachowane procedury. To musi zatwierdzić Zarząd Główny PZM. Musiałby się zgodzić FIM na wydanie licencji międzynarodowej. Nie chcę jednak wchodzić w polemikę. Wierzę, że to się nie wydarzy.
Michał Sikora: "Nie ma zainteresowania sponsorów i fanów"
Wspomniał pan wcześniej, że nie było jakichś gorących tematów wokół gali. A co z ochroną środowiska i trendami eko. Od jakiegoś czasu mówi się, że to może być śmierć dla sportów motorowych.
- W tym roku mieliśmy ostatni sezon mistrzostw Moto E, co pokazuje, że to zainteresowanie tym trendem maleje. Wyścigi były nawet nie najgorsze. Motocykle jadąc na prostej, wydawały dźwięk podobny do małych samolocików odrzutowych. Nie ma jednak zainteresowania sponsorów i fanów, więc wycofano się z tego. Kiedyś podchodzono do tego o wiele bardziej optymistycznie, ale to się nie rozwija.
Bo eko zdecydowanie nie współgra ze sportami motorowymi. Na dokładkę, to jest drogi trend.
- To prawda. Można jednak próbować, choćby wprowadzając paliwa syntetyczne, które nie generują aż tak dużej ilości spalin. One są jednak drogie, więc trzeba poczekać, aż to spowszednieje i stanieje. A już nie chcę mówić o hybrydzie, bo to w ogóle odległy temat. Obecnie tendencja to jest utrzymanie spalinówek.
A nie ma żadnych zagrożeń ze strony Unii Europejskiej, która czasem lubi takie rzeczy regulować.
- Od 2035 roku jest zakaz sprzedaży samochodów spalinowych, ale są już wnioski, by się z tego wycofać i prolongować ten termin. Wojna i COVID zrobiły swoje. Średnia cena auta jest praktycznie dwukrotnie wyższa niż pięć lat temu, więc to hamuje pewne zmiany.
Co dalej z żużlem na PGE Narodowym?
Czy w trakcie tej ostatniej gali w Lozannie próbowaliście jakoś promować polską kandydaturę na szefa żużla?
- Taka gala zawsze jest okazją do zakulisowych rozmów, ale to są delikatne sprawy. Po różnych dyskusjach i publikacjach na ten temat staramy się spojrzeć na to spokojnie.
Na koniec nie mogę nie spytać o DPŚ na PGE Narodowym, bo już ruszyła sprzedaż biletów i temat żyje. To będzie wielkie święto światowego żużla, ale już różni eksperci mówią, że niekoniecznie musimy wygrać, że jakikolwiek medal będzie sukcesem.
- Wszystko może się zdarzyć. Jakby jednak ten finał był na torze we Wrocławiu czy Toruniu, to te nasze szanse nie wyglądałby o wiele lepiej. Ściany by nam pomagały, bo kibice, ale już znajomość torów wcale nie byłaby naszym atutem, bo rywale znają je równie dobrze. Jasne, że tor na PGE Narodowym oznacza dodatkową trudność, bo tor jest sztuczny, a naszym szło gorzej na takich nawierzchniach. Potwierdzeniem tego faktu jest, że na PGE Narodowym dotąd nie wygrał żaden Polak.
No właśnie.
- Rozmawiałem kiedyś na ten temat z byłym trenerem kadry Rafałem Dobruckim i on powiedział, że zawodnicy mają wizję i kierunek, jaki chcą obrać i to może przynieść efekty. Czas pokaże. Zawody na pewno będą emocjonujące. Zwróciłbym też uwagę na to, że choć mówi się, że DPŚ jest domeną Polaków, to pamiętajmy, że ostatni finał we Wrocławiu był taki, że wszystko mogło się wydarzyć. Złoty medal zdobyliśmy dzięki Maćkowi Janowskiemu, ale przed jego biegiem wszystko było otwarte.
Czy DPŚ w 2026 zamyka temat żużla na PGE Narodowym? Czy też będzie potem powrót do Grand Prix?
- Nie chcę dawać stuprocentowych deklaracji. Wszystko zależy od frekwencji. Robimy to dla kibiców i dla rozwoju tego sportu. Jak zobaczymy, że frekwencja będzie spadać, to damy sobie spokój. Na razie zachęcam jednak wszystkich do kupowania biletów. Święta się zbliżają, więc to jest dobra okazja, by pomyśleć ciepło o imprezie na PGE Narodowym.












