Partner merytoryczny: Eleven Sports

Zbigniew Bródka tęskni za normalnym życiem

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Dzięki igrzyskom w Soczi panczenistę Zbigniewa Bródkę poznała cała Polska, a zainteresowanie jego osobą nie maleje. Nasz mistrz olimpijski trochę tęskni do spokojniejszych czasów.

Zbigniew Bródka
Zbigniew Bródka/AFP

Bródka był w piątek gościem poznańskiego festiwalu "Pali się!", poświęconej tematyce straży pożarnej. Nie przypadkowo - w końcu dwukrotny medalista z Soczi jest na co dzień strażakiem Komendy Powiatowej PSP w Łowiczu. Panczenista był bohaterem jednego z filmów przedstawionych na festiwalu. Kilkuminutowy paradokument opowiadał głównie o codziennej pracy strażaków z Łowicza, którzy także opowiadali o swoim znanym koledze.

Mimo ogromnych sukcesów na igrzyskach, Bródka ani przez moment nie myślał o porzucenia swojej pracy. Dla niego sport i służba w straży pożarnej to przede wszystkim pasje.

- Jestem związany z Państwową Strażą Pożarną od pięciu lat i ta współpraca świetnie się układa. To tak naprawdę moja druga pasja, jest tutaj tzw. chemia, synergia, która napędza mnie do działania. Mnie praca pomaga w sporcie, są pewne podobieństwa w działaniach. W pracy i podczas zawodów jesteśmy poddawani dużej ilości stresu, choć ta adrenalina towarzyszy zupełnie innym działaniom - opowiadał Bródka.

Od zakończenia zimowych igrzysk minęły już trzy miesiące, lecz zainteresowanie jego osobą nie maleje. Nie ukrywa, że popularność jest miła, ale też jest druga strona medalu.

 - To całe szaleństwo wciąż jest trwa i chyba będzie trwać. Widzę to po ilości osób, które próbują się ze mną skontaktować i umówić spotkania. Byłem przez tydzień w Stanach Zjednoczonych na spotkaniu z miejscowa Polonią, a telefon wciąż dzwonił. Z jednej strony to bardzo miłe, jestem nieco zaskoczony, że to trwa tak długo i te liczne zaproszenia nadal spływają. Staram się z każdym spotkać, odpowiedzieć na każde zaproszenie, ale nie zawsze jestem w stanie. Ta cała sytuacja bywa też trochę uciążliwa, gdyż nie mogę funkcjonować tak, jakbym tego chciał czyli normalnie trenować i służyć w jednostce - stwierdził.

Martwi się trochę, że nie może więcej czasu poświęcić rodzinie: "Po igrzyskach życie się zmieniło. Ta eksploatacja mojej osoby jest bardzo duża, przez co nie mam wolnego czasu, który zwykle po sezonie był wykorzystywany na przebywanie z rodziną. Nad tym najbardziej ubolewam".

Podczas niedawnej wizyty w Stanach Zjednoczonych otrzymał nawet propozycję pracy w amerykańskiej straży pożarnej.

- Chwalili się wysokiej klasy sprzętem, o czym mogłem się przekonać. Ja natomiast wolę jednak moją jednostkę, która też ma coraz lepsze wyposażenie - podsumował z uśmiechem 29-letni panczenista.

PAP

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje