Wimbledon - Jerzy Janowicz o krok od ćwierćfinału
Ponad dwumetrowy tenisista - "Dżerży Dżanowicz" wyrasta na jedną z gwiazd turnieju na trawie w Wimbledonie (z pula nagród 22,56 mln funtów). Dla Polaków to po prostu Jerzy Janowicz, który powalczy w poniedziałek o swój pierwszy wielkoszlemowy ćwierćfinał.

22-letni łodzianin, który ma 203 cm wzrostu, jest od kilku dni u większości bukmacherów numerem pięć na liście potencjalnych zwycięzców londyńskiej imprezy.
Wyżej stoją tylko notowania lidera rankingu ATP World Tour Serba Novaka Djokovica, numeru dwa na świecie i ubiegłorocznego finalisty - Szkota Andy'ego Murraya, a także Czecha Tomasa Berdycha (nr 7.) i Hiszpana Davida Ferrera (4.).
Polak zajmuje dopiero 22. miejsce w światowym rankingu i dotychczas jeszcze nigdy nie grał w 1/8 finału w Wielkim Szlemie. Ale za to w czterech poprzednich występach w najważniejszych turniejach w sezonie osiągał trzecią rundę (1/16) wszędzie, poza nowojorskim US Open (odpadł w pierwszej).
Przed rokiem w Wimbledonie, po przejściu eliminacji, zadebiutował w tym cyklu. Teraz więc obronił już 115 punktów, a nawet zyskał już 65, co da mu awans o jedną lokatę. Jeśli w poniedziałek wygra, to zyska czek na 205 tysięcy funtów oraz jeszcze 180 pkt, co pozwoli mu wskoczyć do czołowej dwudziestki na świecie.
Na jego drodze w pierwszym meczu na korcie numer 12. stanie doświadczony leworęczny rywal, starszy o dziesięć lat, Austriak Juergen Melzer. Przed dwoma laty był nawet ósmy w rankingu, zanim dopadły go kontuzje i zniżka formy.
Do tego świetnie radzi sobie również w deblu, czego potwierdzeniem jest wygrany Wimbledon w 2012 roku czy udział w kończącym sezon turnieju masters - ATP World Tour Finals.
"Na pewno zapowiada się ciężki mecz, bo Juergen gra dobrze i bardzo nieprzyjemnie serwuje z lewej ręki, ma też bardzo dobry wolej. Ale nie będę się zastanawiał przecież nad grą Melzera, tylko skupię się przede wszystkim na swojej, to jest jednak ważniejsze" - powiedział Janowicz.
"Jeśli przegram, to przegram i tyle, przecież się nie potnę z tego powodu. Ale mam nadzieję, że zagram swój najlepszy tenis i pokonam Melzera. Jeśli będę tak dobrze serwował jak dotychczas, powinno być wszystko ok" - dodał.
Faktycznie, jest się czym chwalić, bo Janowicz jest liderem klasyfikacji najszybciej serwujących tenisistów w tegorocznym Wimbledonie. W trzeciej rundzie, podczas rywalizacji z Hiszpanem Nicolasem Almagro, piłka przy jego pierwszym podaniu osiągnęła prędkość 140 mil na godzinę.
Polak jest za to trzeci jeśli chodzi o liczbę asów - 48, ale w poniedziałek powinien zostać liderem tej klasyfikacji. Wyprzedzają go bowiem dwaj gracze, którzy już pożegnali się z singlową rywalizacją: Kanadyjczyk Vasek Pospisil - 51 i Almagro - 50.
"To fajnie, że Jerzyk jest wysoko w tych klasyfikacjach, ale wolę się skupić na jego grze i wygrywaniu meczów. Na pewno udało nam się już zrobić wiele, ale jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. W Wielkim Szlemie nie ma łatwych meczów, szczególnie w drugim tygodniu, więc teraz jest przed nami ciężka praca i koncentrowanie się na kolejnym występie" - powiedział Kim Tiilikainen.
Fiński trener, który od dawna mieszka w Poznaniu i ma żonę Polkę, od kilku la trenuje łodzianina. To on wprowadził go do pierwszej setki rankingu, a teraz są razem o krok od Top 20. Na drodze do tego stoi teraz Melzer.
"Zobaczymy jak będzie, ale nie boję się zawodników z mocnym serwisem. Dobrze returnuję i czytam zamiary serwujących, więc będę się starał, żeby jak najwięcej piłek wracało na jego stronę kortu. Na pewno będzie to ciężki mecz, ale nie pierwszy taki i jeszcze nie ostatni w mojej karierze" - uważa 32-letni Austriak.
Zwycięzca tego meczu trafi w środę na lepszego zawodnika w pojedynku Łukasza Kubota z Francuzem Adrianem Mannarino. Jest więc szansa na historyczny pierwszy polski ćwierćfinał w Wielkim Szlemie.
"Nie myślę o tym. Jeszcze mam do wygrania wcześniej mecz z Melzerem. No i Łukasz też jeszcze nie wygrał z Mannarino" - tonuje nastroje Janowicz.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje