W grudniowym meczu z Borussią Dortmund, wygranym przez Barcelonę 3:2 na Signal Iduna Park, Robert Lewandowski nie wpisał się na listę strzelców. Powetował to sobie w minioną środę. Bramkarza BVB pokonał dwukrotnie, przyczyniając się do zwycięstwa Katalończyków 4:0. Dlaczego nie został wybrany najlepszym piłkarzem pierwszej fazy ćwierćfinałów Ligi Mistrzów? O wszystkim decydowała nie liczba, lecz uroda zdobywanych goli. "Lewy" finalizował bramkowe akcje jak rasowy egzekutor, tym razem bez pierwiastka finezji. "Spektakl", "legendarny napastnik". Utonęli w zachwytach po tym, co zrobił Lewandowski Lewandowski z 11 golami w tej edycji LM. Snajperskie berło na wyciągnięcie ręki Efektowne trafienia zaliczyli natomiast bohaterowie spotkań rozgrywanych w Paryżu i Londynie. Chwicza Kwaracchelia popisał się udanym dryblingiem i "bombą" pod porzeczkę w meczu z Aston Villą. Ekipa PSG wygrała to starcie 3:1 i przed rewanżem pozostaje zdecydowanym faworytem. A Gruzin w zestawieniu UEFA uplasował się na pozycji numer dwa. Faworyt do triumfu od początku był tylko jeden. Wybór musiał paść na Declana Rice'a, który okazał się bohaterem konfrontacji z Realem Madryt. Pomocnik Arsenalu umieścił piłkę w siatce dwukrotnie, za każdym razem oddając fenomenalny strzał z rzutu wolnego. "Kanonierzy" pokonali giganta 3:0, choć tu akurat wynik dwumeczu wciąż pozostaje otwarty. Lewandowski jest na dobrej drodze, by okazać się najlepszym snajperem bieżącej edycji Champions League. Na razie zdobywa średnio jedną bramkę na mecz. Po 11 spotkaniach ma na koncie 11 trafień. W klasyfikacji strzelców Polak zajmuje obecnie drugie miejsce. Wyprzedza go jedynie Raphinha, partner z drużyny. Brazylijczyk również trafił do siatki w spotkaniu z BVB i legitymuje się w tej chwili 12 golami.