Lewandowski jednak dotrzymał słowa. Nie do wiary. To się dzieje naprawdę
Robert Lewandowski zalicza kolejny sezon, w którym osiągnął pułap 40 goli na koncie. Wynik imponujący zważywszy na wiek polskiego snajpera, który latem tego roku skończy 37 lat. Kiedy parę sezonów wstecz deklarował, że zamierza pograć na najwyższym poziomie do 40. roku życia, nie wszyscy brali taki scenariusz na serio. Tymczasem jesteśmy właśnie świadkami jego popisowej realizacji. "Lewy" mówił prawdę, a finał tej historii może okazać się spektakularny.

Sezon 2024/25 może się okazać najlepszym okresem kariery weterana Roberta Lewandowskiego. W najbardziej optymistycznym wariancie - dublet w Hiszpanii z kolejnym tytułem króla strzelców, triumf w Lidze Mistrzów i Złota Piłka po latach wyczekiwania. Droga do tego wciąż daleka, ale opcja jak najbardziej realna.
"Lewy" nie czuje się wypalony i realizuje dokładnie ten scenariusz, o którym mówił już parę sezonów wstecz. Na pytanie o swoją przyszłość zawsze odpowiadał tak samo. Zapewniał, że chce walczyć o najcenniejsze trofea nawet do 40. roku życia.
Ibrahimović i Ronaldo przetarli szlak. Lewandowski wciąż w grze o wszystko
Dzisiaj kapitan reprezentacji Polski wciąż budzi respekt u najlepszych defensorów świata i nadal na listę strzelców wpisuje się regularnie, bez względu na klasę rywala. W tej dekadzie nie jest jednak pierwszym wybitnym snajperem, który zachwyca skutecznością w wieku 35+. W jakimś sensie szlak przetarli Zlatan Ibrahimović i Cristiano Ronaldo.
Obaj kroczyli jednak nieco innym szlakiem niż Lewandowski. Zobaczmy, gdzie siali popłoch, gdy mieli 36 lat i osiem miesięcy. Dokładnie tyle, ile liczy sobie obecnie najlepszy snajper La Liga.
W przypadku Ronaldo była to jesień 2021 roku. Ponownie zawitał wówczas do szatni Manchesteru United. Decyzja o powrocie na Old Trafford okazała się jednak błędem. CR7 liczył na to, że dla młodszych kolegów będzie mentorem i boiskowym guru. Nie spotkał się jednak z takim entuzjazmem, jakiego oczekiwał.
Na dodatek popadł w konflikt z trenerem Erikiem Ten Hagiem. W MU wytrzymał niewiele ponad rok. W pierwszym sezonie nadal imponował jednak liczbami - 39 meczów, 24 gole i trzy asysty.
Wydawało się, że w tym samym wieku Ibrahimović jest już na piłkarskiej emeryturze. Latem 2018 biegał po boiskach MLS jako zawodnik Los Angeles Galaxy. Zamiast odcinania kuponów od sławy szybko jednak wcielił się w rolę profesora. W 31 spotkaniach zdobył 31 goli i zaliczył osiem asyst (w cyklu jesień/wiosna).
W USA bawił przez półtora roku. Kiedy się żegnał, zostawił wiadomość w swoim stylu: "Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem. Chcieliście Zlatana i dałem wam Zlatana. Teraz możecie wrócić do oglądania baseballu".
Kolejne trzy i pół sezonu spędził w Milanie, zawiesił buty na kołku w wieku 41 lat.
Kiedy w jego ślady pójdzie Lewandowski? Mamy ten komfort, że nie musimy odpowiadać na tak postawione pytanie. Wciąż jest zbyt wiele do wygrania. Klubowy bilans tego sezonu w wykonaniu Polaka to 45 meczów, 40 goli i trzy asysty. Ale już za moment straci na aktualności.













