Pierwszy set niedzielnego pojedynku dość łatwo padł łupem 25-letniej krakowianki. Więcej emocji było w drugiej partii. O wiele lepiej zaczęła ją Dellacqua, która prowadziła 2:0, 3:1, ale potem nie była już w stanie wygrać gema. To było drugie spotkanie szóstej w rankingu WTA Polki z 29. w tym zestawieniu Australijką. Pod koniec czerwca, podczas wielkoszlemowego Wimbledonu, Radwańska wygrała 6:4, 6:0. Niedzielny pojedynek był pierwszym meczem Radwańskiej odkąd do jej sztabu szkoleniowego w roli konsultantki dołączyła słynna była tenisistka Martina Navratilova. - Spodziewałam się, że miejscowi kibice będą dopingowali Casey, ale ja mogłam liczyć na wsparcie polskich fanów. Puchar Hopmana to świetne przetarcie na początek sezonu. W najbliższym czasie najważniejszym turniejem będzie Australian Open. Wówczas dołączy do mnie Martina. Mam nadzieję, że w tym roku w Perth osiągniemy jeszcze lepszy wynik niż poprzednio - podkreśliła 25-letnia Polka w wywiadzie tuż po zakończeniu pojedynku z Dellacquą. Po Isi do gry przystąpił Jerzyk. Janowicz szykował się do spotkania z największą nadzieją australijskiego tenisa - Nickiem Kyrgiosem. Ten jednak kilka dni przed rozpoczęciem imprezy zrezygnował z powodu kontuzji. W zastępstwie w składzie gospodarzy pojawił się Matthew Ebden. Wydawało się, że zajmującego 43. pozycję w rankingu ATP łodzianina czekało więc - przynajmniej teoretycznie - łatwiejsze zadanie, Kyrgios jest 52. rakietą świata, a Ebden - 231. 24-letni Polak nigdy wcześniej nie miał okazji zmierzyć się w oficjalnym meczu ze starszym o trzy lata i znacznie niżej notowanym rywalem. Okazało się jednak, że rzeczywistość nie wyglądała tak różowo. O zwycięstwie reprezentanta gospodarzy w pierwszym secie zadecydowało jedno przełamanie. Stało się tak w szóstym gemie, a następnie Ebden potrafił utrzymać przewagę do końca partii. Gdy w piątym gemie drugiego seta Janowicz ponownie dał się przełamać, wydawało się, że ta strata może być już nie do odrobienia. Polak potrafił jednak się zmobilizować i od stanu 3:5 wygrał... 10 gemów z rzędu. Ebden najbardziej może żałować sytuacji z dziesiątego gema, do którego przystąpił prowadząc 5:4 i mając swoje podanie. Nerwy wzięły jednak wtedy górę, podobnie jak 12. gemie, a w trzecim secie Australijczyk jeszcze narzekał na problemy ze zdrowiem i przewaga Janowicza była już bardzo widoczna. Ostatnim punktem niedzielnej rywalizacji tych drużyn będzie pojedynek mikstów. Mecz "Biało-czerwonych" (transmisja w Polsacie Sport) z gospodarzami inauguruje zmagania w grupie B. W tym gronie znalazły się także ekipy z Francji i Wielkiej Brytanii. Polscy tenisiści w nieoficjalnych MŚ par mieszanych zadebiutowali rok temu. Wówczas Radwańska i Grzegorz Panfil, który zastąpił kontuzjowanego Janowicza, dotarli do finału. Polska - Australia 2-0 Agnieszka Radwańska - Casey Dellacqua 6:2, 6:3 Jerzy Janowicz - Matthew Ebden 3:6, 7:5, 6:0