Na Li: Pięć centymetrów od samolotu do Chin
Chińska tenisistka Na Li, po zwycięstwie nad Czeszką Lucie Safarovą 1:6, 7:6 (7-2), 6:3 w trzeciej rundzie Australian Open, oceniła, że pięć centymetrów dzieliło ją od porażki, spakowania się i powrotu samolotem do kraju. "Szczęście było przy mnie" - przyznała.

"Te pięć centymetrów mnie uratowało. O tyle rywalka się pomyliła przy meczbolu w drugim secie" - powiedziała dwukrotna (2011, 2013) finalistka imprezy w Melbourne i sugestywnie pokazała palcami, jak niewiele dzieliło ją od porażki.
"Gdyby ona trafiła, ja i mój cały team bylibyśmy już spakowani, w drodze na lotnisko" - dodała.
Rozstawiona z numerem czwartym Chinka, by awansować do czwartej rundy, musiała w piątek spędzić na korcie dwie godziny i 37 minut. W całym pojedynku popełniła aż 50 niewymuszonych błędów.
"Wiem, że długo nic nie wskazywało, że wygram, ale kobiecy tenis bywa zwariowany" - zauważyła.
Jej szkoleniowiec Carlos Rodriguez w pewnym momencie krzyknął głośno: "myśl!" i wskazał na głowę.
"Chciał, bym w decydujących momentach była bardzo skoncentrowana, ale czasem, gdy na korcie za dużo się myśli, to efekt jest odwrotny od zamierzonego" - zaznaczyła triumfatorka wielkoszlemowego French Open z 2011 roku.
Humor jej nie opuszczał już sekundy po zakończenie spotkania. Zapytana przez prowadzącego rozmowę na korcie, czy nie wolałaby się przenieść do cienia, a nie stać w 42-stopniowym upale, odparła: "Tak bardzo lubię podobną pogodę, że postanowiłam rozegrać trzy sety".
Prawie 32-letnia tenisistka w sporej kolekcji tytułów i trofeów nie ma olimpijskiego medalu. Najbliżej była w 2008 roku, kiedy w spotkaniu o brąz przegrała z Rosjanką Wierą Zwonariewą. Cztery lata później w Londynie odpadła w pierwszej rundzie. W jej przypadku powiedzenie "do trzech razy sztuka..." raczej nie będzie miało zastosowania.
"Rok 2016 to dla mnie chyba zbyt późno. Raczej nie wybiorę się do Rio de Janeiro. Pora zrobić miejsce młodszym" - podsumowała.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje