Cornet uważana była, obok Agnieszki Radwańskiej, za główną faworytkę imprezy. Już rundę wcześniej Francuzka miał problemy w starciu ze Słowenką Poloną Hercog. Ostatecznie jednak turniejowa "dwójka" wygrała w trzech setach. Schmiedlova już w pierwszej partii dyktowała warunki i pewnie wygrała 6:2. W drugiej odsłonie - przy stanie 0:2 - Cornet poprosiła o przerwę medyczną. 25-letnia tenisistka zgłosiła problemy z udem. Francuzka wróciła do gry z opatrunkiem na nodze, ale widać było, że ból przeszkadza jej w swobodnym poruszaniu się po korcie, co skrzętnie wykorzystała Słowaczka. Mimo bólu Cornet walczyła ambitnie. Nie miała jednak większych szans. Schmiedlova wygrała drugą partię do zera i dość niespodziewanie awansowała do półfinału. - Nie wiem jeszcze, co dokładnie się stało i jak bardzo jest to poważna kontuzja. Wszystko zaczęło się w środę, gdy musiałam zagrać jednego dnia w singlu i deblu. Wtedy jednak jeszcze nic mi nie dolegało. Dziś nagle podczas spotkania poczułam ból i nie byłam w stanie grać swojego tenisa. Anna zmuszała mnie do biegania, a ja nie byłam w stanie tego robić. Bardzo lubię Katowice i przykro mi, że przydarzyło mi się to właśnie tutaj - podkreśliła Cornet, która przyszła na konferencję prasową, ocierając łzy. Na 123. w rankingu WTA Kuliczkowej zemściły się niewykorzystane szanse. W pierwszym secie prowadziła 3:1, a w drugim 4:0. W obu przypadkach pozwoliła jednak rywalce odrobić straty. Po ambitnie grającej Rosjance widać było nawarstwiające się zmęczenie, które zaowocowało coraz częstszymi pomyłkami. Obie "wyróżniły się" licznymi podwójnymi błędami. Giorgi zanotowała ich 12, jej rywalka - o cztery mniej. - To był trudny mecz, który stał na wysokim poziomie. Na początku popełniałam zbyt wiele błędów. Uwierzyłam, że mogę wygrać drugiego seta, gdy przełamałam rywalkę. Kilka punktów wówczas zdobytych było kluczowe - podsumowała Włoszka. Mimo porażki Kuliczkowa może być zadowolona ze swojego występu w Katowicach. W decydującej fazie eliminacji przegrała z Magdą Linette, a do turnieju dostała się jako "szczęśliwa przegrana". W pierwszej rundzie rozgromiła Urszulę Radwańską 6:0, 6:1, a w drugiej rozstawioną z numerem piątym Estonkę Kaię Kanepi 6:2, 6:1. Będąca 34. rakietą świata Giogi ma dobre wspomnienia związane z katowicką imprezą. Rok temu dotarła do finału. O powtórzenie tego osiągnięcia w obecnej edycji, w sobotę powalczy z rozstawioną z "jedynką" Agnieszką Radwańską. Giorgi czekała na krakowiankę w finale ubiegłorocznej edycji, ale Polka wówczas przegrała rundę wcześniej z późniejszą triumfatorką turnieju - Francuzką Alize Cornet. - Najważniejsze jutro będzie moje samopoczucie i dyspozycja. Nie zwracam uwagi na to, z kim przyjdzie mi grać - dodała Włoszka W rywalizacji deblistek Francuzka przystąpiła do gry w parze z Magdą Linette. Zgodnie z planem mają wystąpić w sobotnim półfinale. Czeka je konfrontacja z Belgijką Ysaline Bonaventure i Holenderką Demi Schuurs. - Nie wiem jeszcze, czy zagram w tym spotkaniu. Mam nadzieję, że będę mogła to zrobić. Mecze deblowe to nie to samo co singlowe, inaczej się w nich gra, nie trzeba tyle biegać. Przed podjęciem decyzji muszę się skonsultować z lekarzem - zaznaczyła 24. rakieta świata. Z turniejem pożegnała się także Belgijka Kirsten Flipkens (7.), która przegrała 2:6, 4:6 ze swą rodaczką Alison van Uytvanck. Zwyciężczyni zagra w półfinale ze Schmiedlovą. Wyniki ćwierćfinałów: Alize Cornet (Francja, 2.) - Anna Karolina Schmiedlova (Słowacja, 8) 2:6, 0:6 Alison van Uytvanck (Belgia) - Kirsten Flipkens (Belgia, 7.) 6:2, 6:4 Camila Giorgi (Włochy, 3) - Jelizawieta Kuliczkowa (Rosja) 6:3, 6:4