21-osobowa drużyna Ukrainy w judo uciekła za granicę, a schronienie znalazła w Lublinie. Pochodzącym m.in. z Buczy, Mariupola i Donbasu sportowcom udostępniono obiekty treningowe, by mogli przygotować się do igrzysk olimpijskich dla niesłyszących. <a href="https://sport.interia.pl/pilka-reczna/news-adam-wisniewski-przyjal-nastepnych-ukraincow-pod-jego-dachem,nId,5897026">Adam Wiśniewski przyjął następnych Ukraińców. Pod jego dachem jest 47 uchodźców</a> Pomoc zaoferował dyrektor Centrum Kultury Fizycznej UMCS Pierwsi ukraińscy zawodnicy przybyli do Polski już 6 marca, przydzielono ich wtedy do leżącego niecałe 30 km od Lublina Nałęczowa. Reprezentanci Ukrainy nie chcieli marnować czasu i niemal od razu zaczęli szukać miejsca, gdzie mogliby spokojnie trenować. Wtedy na ich drodze pojawił się Tomasz Bielecki, dyrektor Centrum Kultury Fizycznej UMCS. W rozmowie z portalem Sportowe Fakty wyjaśnił, jak wsparł sportowców. Większość członków ukraińskiej kadry jest zupełnie niesłysząca i ciężko było się z nimi komunikować. Dyrektor lublińskiego ośrodka posługuje się jednak językiem rosyjskim i bez problemu dogadał się z selekcjonerem kadry, Witalijew Karłamowem, który stał się pośrednikiem pomiędzy Polakami a Ukraińcami. <a href="https://sport.interia.pl/inne/news-agnieszka-kobus-zawojska-przyjela-uchodzcow-z-ukrainy,nId,5871583">Agnieszka Kobus-Zawojska przyjęła uchodźców z Ukrainy</a> Reprezentanci Ukrainy żyli w ciągłym lęku. Nie mogli słyszeć syren ostrzegawczych Jak zdradził Tomasz Bielecki, wielu przybyłych do Lublina sportowców pochodzi z najbardziej atakowanych przez Rosjan miast. Przeżyli oni piekło - nie mogli przecież usłyszeć syren ostrzegawczych albo spadających w ich pobliżu bomb. Ukraińscy sportowcy poczuli się w Polsce jak w domu. Dwoje z nich rozważa nawet przeprowadzkę do Polski po starcie w igrzyskach, by tu ułożyć sobie życie od nowa. Władysław i Katja jako pierwsi znaleźli schronienie w Polsce i szybko się tutaj zadomowili. Kobieta przyjechała do naszego kraju z dwojgiem dzieci i ciężarną siostrą. Władysław uciekł z Ukrainy z żoną, trojgiem dzieci i swoją mamą. Jak poinformował Bielecki, wszystkie dzieci rozpoczęły już naukę w polskich szkołach. <a href="https://sport.interia.pl/bundesliga/news-legenda-bayernu-dostarcza-jedzenie-130-uchodzcom-lewy-tez-po,nId,5972633">Legenda Bayernu dostarcza jedzenie 130 uchodźcom. „Lewy” też pomoże?</a>