Podopieczni trenera Vitala Heynena odnieśli dziewiąte zwycięstwo i wciąż mają szansę na awans do Final Six. W turnieju finałowym (10-14 lipca w Chicago) wystąpi sześć ekip. Polacy awansowali na piąte miejsce. Wyprzedzili Włochów, którzy mają o punkt więcej, ale tylko osiem wygranych. Po wyrównanym początku pierwszego seta nasz zespół wyszedł na dwupunktowe prowadzenie przed pierwszą przerwą techniczną. Japończycy szybko odrobili straty dzięki pięknym atakom Yukiego Ishikawy. Rywale świetnie czuli się, mogąc grać z kontry. Wykorzystywali niemal wszystkie okazje, a naszym siatkarzom brakowało koncentracji, na co ostro zareagował trener. Przy stanie 14:14 poprosił o czas i podniesionym tonem próbował zmobilizować zawodników. Nie pomogło i przy wyniku 17:19 znów wziął czas. Wciąż jednak nie potrafiliśmy zakończyć ataków, a Japończycy świetnie bronili i łatwo kończyli kontry. Nadzieję dał mocny atak Śliwki, po którym jeden z rywali trafiony w głowę padł niczym ścięty. Przy stanie 21:24 kapitalnym blokiem popisał się Maciej Muzaj, ale po chwili Śliwka zaserwował w siatkę i przegraliśmy pierwszego seta 22:25. Początek drugiej partii niemal identyczny, a później Japończycy "uciekli" na 7:4. Nasz zespół poprawił jednak skuteczność (w drugim secie 70%) i po ataku Śliwki po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie. Karol Kłos po raz pierwszy zablokował atak rywali ze środka, a po chwili po raz kolejny zatrzymał rywala i prowadziliśmy już 17:14. Japończykom nie pomogły czasy brane przez trenerów. Wygraliśmy drugiego seta 25:19. Wydawało się, że "Biało-Czerwoni" opanowali sytuację, ale Azjatów nie zdeprymował przegrany drugi set i od początku trzeciego trwała walka punkt za punkt. Żadnej z drużyn nie udało się zdobyć choćby dwupunktowej zaliczki. W decydującą fazę seta w lepszej sytuacji wchodzili Polacy (21:20, 22:21), ale znów pojawiły się problemy z kończeniem akcji i już po chwili Japończycy mieli dwie piłki setowe. Obie obroniliśmy, a przed kolejną uratował nas challenge. Po atomowym ataku Yujiego Nishidy był remis 25:25. Heynen wybił rywali z rytmu prosząc o czas i Masahiro Yanagida zaserwował w siatkę, a o zwycięstwie w trzeciej partii przesądził blok Muzaja. Od początku czwartej partii to "Biało-Czerwoni" mieli inicjatywę. Japonia odrobiła straty (6:6), jednak już po chwili, po efektownym bloku, mieliśmy trzypunktową zaliczkę (12:9). Azjaci znów wyrównali (16:16), ale nasi reprezentanci złapali oddech podczas przerwy na żądanie Heynena i szybko zaczęli odbudowywać przewagę. Nasi siatkarze wyciągnęli wnioski z początku meczu, gdy niepotrzebnie próbowali zaskoczyć rywali kiwkami. Teraz starali się kończyć każdą akcję potężnym zbiciem i była to najlepsza broń. Japoński blok był więc co chwilę obijany, a cały mecz zakończył Bieniek atakiem z krótkiej. W sobotę Polacy zagrają z Niemcami (godz. 17.30), a dzień później z Portugalczykami (17). Mirosz Polska - Japonia 3:1 (22:25, 25:19, 27:25, 25:20) Polska: Maciej Muzaj, Marcin Komenda, Aleksander Śliwka, Mateusz Bieniek, Karol Kłos, Bartosz Bednorz, Damian Wojtaszek (l) - Marcin Janusz, Bartosz Filipiak, Piotr Łukasik. Japonia: Akihiro Yamauchi, Yuji Nishida, Masahiro Yanagida, Masahiro Sekita, Yuki Ishikawa, Taishi Onodera, Taichiro Koga (libero) oraz Haku Ri, Tatsuya Fukuzawa, Naonobu Fujii, Issei Otake, Takashi Dekita, Naoya Takano.