Mecze Jastrzębskiego Węgla z PGE GiEK Skrą Bełchatów to jedne z największych klasyków PlusLigi. Do niedzieli obie drużyny mierzyły się ze sobą 85 razy i 49 zwycięstw w tych spotkaniach zanotowali bełchatowianie. W ostatnich latach Skra jest jednak daleka od najlepszych lat, ale i wyników jastrzębian, którzy regularnie rywalizują o mistrzostwo Polski i triumf w Lidze Mistrzów. Ale w 24. kolejce faworyci wcale nie mieli łatwo. Bełchatowianie musieli sobie radzić bez Żigi Sterna. Na pozycję przyjmującego wrócił więc Rafał Buszek, a na libero grał Kajetan Marek. Sterna w szóstce zastąpił jednak Pavle Perić. Po niezłym początku Skra szybko straciła prowadzenie. Przy wyniku 11:8 dla jastrzębian trener gości Gheorghe Cretu poprosił o przerwę. Po niej jednak asem serwisowym popisał się Norbert Huber, efektownie punkty zdobywał Łukasz Kaczmarek. Spokojne prowadzenie gospodarzy stopniało przed końcówką. Świetnymi zagrywkami Skrę napędził Amin Esmaeilnezhad i bełchatowianie objęli nawet prowadzenie 19:18. Ważne punkty gościom dawały bloki Bartłomieja Lemańskiego, ale w końcówce lepsi byli faworyci. Najpierw punkt atakiem zdobył Huber, potem Amina zablokował Kaczmarek, i Jastrzębski Węgiel wygrał 25:23. Znakomita seria Asseco Resovii. Zbliża się do czołówki Jastrzębski Węgiel zaskoczony przez PGE GiEK Skrę Bełchatów. Nie obyło się bez kontrowersji U gospodarzy w składzie na drugą partię pozostał Luciano Vicentin, któremu miejsca ustąpił Timothee Carle. To właśnie Argentyńczyk w pierwszych minutach seta tylko przyglądał się piłce, która ląduje na jego stronie boiska po zagrywce Lemańskiego. Skra prowadziła 8:5, bo Lemański "ustrzelił" zagrywką również Fornala. Wicemistrz olimpijski sam odpowiedział punktową zagrywką. Tyle że bełchatowianie wkrótce, przy drugim podejściu Lemańskiego do zagrywki, zbudowali sobie ponownie sporą przewagę. Skuteczny w ataku był Miran Kujundzić, gospodarze nie byli w stanie odrobić strat. Skra wygrała 25:21. Bełchatowianie dobrze spisywali się także na początku trzeciej partii. Jastrzębianie mieli duże problemy ze skutecznością w ataku. Po pojedynczym bloku Kujundzicia przy zagraniu Kaczmarka Skra prowadziła 10:7. Różnica jeszcze wzrosła po autowym ataku Fornala. Mistrzowie Polski w końcu zmniejszyli straty, kiedy zagrywką rywali zaskoczył Benjamin Toniutti - i przegrywali już tylko 16:17. Po sprytnej zagrywce Kujundzicia goście jeszcze raz uciekli na trzy "oczka". Jastrzębianie dopadli ich jednak przy stanie 21:21. Seta rozstrzygnęła gra na przewagi. Obie drużyny miały piłki setowe, ale partia zakończyła się kontrowersją. Sędzia odgwizdał błąd Fornala, który po ataku lądował wychylony pod siatką na stronę rywali. Przemieszczający się obok Lemański potknął się i przewrócił - być może po kontakcie z rywalem. Po analizie powtórki arbiter podtrzymał decyzję o przeszkadzaniu rywalom przez asa jastrzębian, mimo zaciekłych protestów gospodarzy - zarówno trenera Marcelo Mendeza, jak i zawodników. Zamieszanie nic nie zmieniło, Skra wygrała więc 28:26. Przed czwartą partią Cretu zdecydował się na zmianę środkowego - Łukasza Wiśniewskiego zastąpił Michał Szalacha. Gra była wyrównana, prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. To właśnie wspomniany Szalacha dał jednak przyjezdnym dwupunktowe prowadzenie 13:11, kiedy zablokował atak Fornala. Znów zagrywkami gospodarzy nękał Lemański, w ofensywie bezbłędny był Kujundzić. Nie pomogły zmiany Mendeza, w kontratakach gościom pomagał Amin. Skra wygrała 25:22 i awansowała na siódme miejsce w tabeli PlusLigi. Jastrzębski Węgiel ma już tylko dwa punkty przewagi nad wiceliderem z Zawiercia. Jastrzębski Węgiel: Kaczmarek, Brehme, Carle, Toniutti, Huber, Fornal - Popiwczak (libero) oraz Vicentin, Finoli, Żakieta PGE GiEK Skra: Amin, Lemański, Kujundzić, Łomacz, Wiśniewski, Perić - Marek (libero) oraz Szalacha, Buszek, W. Nowak, M. Nowak Ekipa Michała Winiarskiego znów rozbiła rywali. Wicelider PlusLigi ucieka rywalom