Lewandowski mógł przypomnieć o sobie Niemcom. Nie wyszło, był cieniem
Mecze z Niemcami dla polskich piłkarzy i kibiców są za każdym razem wyjątkowe. W piątek był dodatkowy powód – z reprezentacją po 17 latach żegnał się Jakub Błaszczykowski. Fernando Santos, rozumiejąc doniosłość chwili, postawił od pierwszych minut na największych gwiazdorów, z Robertem Lewandowskim na czele. Niestety, napastnik FC Barcelona nie pokazał na tle dobrze sobie znanym niemieckim piłkarzom niczego ciekawego.

Mecz Polska - Niemcy był benefisem Jakuba Błaszczykowskiego. Skrzydłowy wystąpił w koszulce z orzełkiem na piersi po raz 109. Wyprowadził reprezentację jako kapitan i rozegrał symboliczne 16 minut - symboliczne, bo nawiązujące do numeru na koszulce. Po tym czasie opuścił natomiast murawę, a jego miejsce zajął o 15 lat młodszy Michał Skóraś.
Przez nieco ponad kwadrans Błaszczykowski grał jako drugi napastnik, tuż obok Roberta Lewandowskiego. 37-latek - z uwagi na dużo słabszą motorykę niż u szczytu swojej kariery - nie szukał pojedynków w bocznych sektorach boiska, lecz czekał raczej na piłki w centralnej strefie. Dublował poniekąd pozycję Lewandowskiego, który zresztą wyraźnie chciał pomóc mu w dojściu do okazji strzeleckiej. W 9. minucie Błaszczykowski doczekał się dobrego dogrania i ruszył w stronę pola karnego Niemców. Został jednak powstrzymany przez defensorów.
Polska - Niemcy: Robert Lewandowski słabo wypadł na tle Niemców
Po nieco ponad kwadransie Błaszczykowski, jak wspomnieliśmy, opuścił plac gry, a Lewandowski mógł przejąć inicjatywę w pierwszej linii. Dla lidera naszej kadry spotkania z Niemcami mają szczególny charakter - w tym kraju spędził on przecież 12 lat, najpierw jako piłkarz Borussii Dortmund, a później Bayernu Monachium. Doskonale zna większość piłkarzy występujących w "Die Mannschaft".
W pierwszym składzie Niemców znaleźli się Joshua Kimmich i Jamal Musiala, a w drugiej połowie na boisko weszli jeszcze Leroy Sane i Leon Goretzka. Z całą czwórką Lewandowski grał w klubie ze stolicy Bawarii. Bez wątpienia chciał wypaść na ich tle jak najlepiej, ale niestety musiał obejść się smakiem. Przez 45 minut gry as FC Barcelona oddał tylko jeden strzał - niecelny. Miał poza tym 14 kontaktów z piłką i wykonał sześć udanych podań. Zagłębiając się w statystyki z tego występu Lewandowskiego, można zauważyć, że napastnik nie pomagał także w innych elementach. Wygrał ledwie jeden z czterech pojedynków, ponadto zanotował aż sześć strat.
Przez 45 minut gry as FC Barcelona oddał tylko jeden strzał - niecelny.
Trzeba z żalem przyznać, że najlepszy polski piłkarz znów przeszedł obok spotkania. W ofensywie zdziałał mniej niż choćby wspomniany tu Kimmich - grający przecież jako środkowy pomocnik.
Kolejne spotkanie Polaków odbędzie się we wtorek w Kiszyniowie. Podopieczni Fernando Santosa zmierzą się w eliminacjach Euro 2024 z Mołdawią.
Z PGE Narodowego w Warszawie Jakub Żelepień, Interia













