Kuriozalna sytuacja, Lewandowski nie gryzł się w język. W Barcelonie to już niemożliwe
Robert Lewandowski na przestrzeni całej swojej kariery nie był bohaterem zbyt wielu drogich transferów. W 2022 roku FC Barcelona zapłaciła za niego niespełna 50 milionów euro. Teraz polski napastnik w rozmowie z "The Times" skomentował obecną sytuacją panującą na rynku transferowym. - Jesteś młody, strzelisz dziesięć goli w pół roku i jakiś klub płaci 60 czy 70 milionów. Kiedyś musiałeś coś osiągnąć - zwraca uwagę "Lewy".

Latem 2025 roku Premier League, czyli najwyższa piłkarska klasa rozgrywkowa w Anglii, pobiła wszelkie rekordy, jeśli chodzi o pieniądze wydane na transfery.
W lidze tej obraca się naprawdę niesamowitymi pieniędzmi. Wystarczy powiedzieć, że sam Liverpool FC latem na nowych zawodników wydał ok. 485 milionów euro. "The Reds" pozyskali m.in. Alexandra Isaka, Floriana Wirtza, Hugo Ekitike czy Jeremiego Frimponga.
Kluby Premier League przepłacały za napastników. Olbrzymie kwoty transferów
Szczególne zamieszanie tego lata wybuchało po wielkich transferach napastników. Alexander Isak był z nich wszystkich najdroższy (145 milionów euro). Na liście znalazło się jednak kilku zawodników grających na tej pozycji, za których zapłacono olbrzymie pieniądze, a wcześniej napastnicy ci niekoniecznie udowodnili, że mogą kosztować aż tyle - przynajmniej według Lewandowskiego.
Można tu wymienić np. Benjamina Sesko, za którego Manchester United zapłacił 76,5 miliona euro według portalu Transfermarkt. Tymczasem Słoweniec ma problem wywalczeniem sobie miejsca w podstawowym składzie "Czerwonych Diabłów" i jest konsekwentnie pomijany przez Rubena Amorima.
Innym przykładem jest Nick Woltemade. VfB Stuttgart po transferze Isaka wiedział, że Newcastle United ma pieniądze i pilnie potrzebuje nowego napastnika. Za Niemca otrzymali więc aż 80 milionów euro. Sam Uli Hoeness skarżył się na kwotę tego transferu i zapewnił, iż nie ma wątpliwości, że piłkarz nie jest wart takiej sumy.
Jest komentarz Lewandowskiego. Polak nie gryzł się w język
Premier League płaci więc bardzo dużo, a kluby z innych topowych lig w Europie niekoniecznie mają finansowe narzędzia, aby rywalizować z Anglikami na rynku transferowym. Robert Lewandowski w rozmowie z "The Times" powiedział wprost, co sądzi o tym kuriozalnym zjawisku.
Oni (Premier League - przyp. red.) także są wśród faworytów (do wygrania Ligi Mistrzów - przyp.red), ale wciąż masz Real Madryt, Barcelonę, PSG... W Premier League płacą ogromne kwoty. Widzisz, że kupują piłkarzy za wielkie pieniądze, mimo że ci zawodnicy nie mają za sobą nawet jednego dobrego sezonu. Jesteś młody, strzelisz dziesięć goli w pół roku i jakiś klub płaci 60 czy 70 milionów. Kiedyś musiałeś coś osiągnąć. A teraz nigdy nie wiadomo, czy cena, jaką płacą, odpowiada jakości, jakiej oczekują.
Za Roberta Lewandowskiego, który jest jednym z najlepszych napastników w historii piłki nożnej, nigdy nie zapłacono więcej niż 50 milionów euro. W 2014 roku zamienił Borussię Dortmund na Bayern Monachium na zasadzie wolnego transferu. Portal Transfermarkt podaje, że w 2022 roku FC Barcelona zapłaciła za niego 45 milionów euro.
W niedalekiej przeszłości FC Barcelona również dokonywała wielkich transferów w okolicach nawet 100 milionów euro (Ousmane Dembele, Philippe Coutinho, Antoine Griezmann) i oferowała swoim zawodnikom olbrzymie zarobki. Właśnie w ten sposób na przestrzeni lat wpadła w problemy finansowe, które dręczą ją do dziś. W tym momencie dokonywanie tak drogich transferów w FC Barcelona jest niemożliwe.













