Czyste szaleństwo. Zaskakująca nagroda, Lewandowski został bohaterem. "Zdjęcie roku"
Gablota piłkarskich łupów Roberta Lewandowskiego pęka w szwach. Choć brakuje w niej tej najważniejszej nagrody indywidualnej - Złotej Piłki, znaleźć można w niej choćby statuetkę dla triumfatora plebiscytu FIFA The Best, a także medal za najcenniejszy skalp w klubowym futbolu - triumf w Lidze Mistrzów. Warto przypomnieć jednak także, że polski napastnik odegrał także główną rolę w zdobyciu pewnej niecodziennej nagrody. Jedna z fotografii, której był bohaterem, została bowiem niegdyś okrzyknięta mianem zdjęcia roku.

Wszystko działo się w 2019 roku, a cała historia wiąże się z rozegranym wówczas finałem Pucharu Niemiec, w którym Bayern Monachium pod wodzą Niko Kovaca mierzył się z ekipą RP Lipsk.
Od samego początku jasne było, kto jest zdecydowanym faworytem tego starcia. A "Die Roten" swoją przewagę "na papierze" zdołali przełożyć na murawę. W efekcie już po 29 minutach wyszli na prowadzenie za sprawą... Roberta Lewandowskiego.
Polak na oczach ponad 74 tysięcy widzów zgromadzonych na trybunach udowodnił wówczas, że w polu karnym jest prawdziwym killerem. I choć piłka dośrodkowana przez Davida Alabę leciała za jego plecy, wygiął ciało w taki sposób, że zdołał głową skierować ją do bramki.
W drugiej połowie wynik podwyższył Kingsley Coman, a triumf Bayernu Monachium przypieczętował w 85. minucie ten, kto rozwiązał worek z bramkami.
Robert Lewandowski wykazał się w tamtej sytuacji szybkością i sprytem. Dzięki temu jako pierwszy dobiegł do piłki wybitej przez Joshuę Kimmicha, wygrał pojedynek ze swoim przyszłym kolegą klubowym Dayotem Upamecano, a następnie pokonał bramkarza.
Lewandowski bohaterem wyjątkowej nagrody. Niemcy wydali werdykt
Po strzelonym golu nasz rodak wpadł w szał radości i ściągając koszulkę, zaprezentował pokaźną muskulaturę. A następnie przeskakując bandy reklamowe, pobiegł w stronę wiwatujących trybun.
Niewiele brakło, by podczas swojego pełnego ekstazy biegu... pokazał zbyt wiele. Nie było to wprawdzie widoczne w przekazie telewizyjnym, ale Christian Charisus uwiecznił całą sytuację na swojej słynnej fotografii. Trzymający na niej swoje spodenki "Lewy" prawie o mało co nie ściągnął ich zbyt nisko, z resztą zobaczcie sami.

Ten kadr stał się hitem. A refleks jego autora - oraz poza głównego bohatera - został doceniony. Na początku 2020 roku nadszedł bowiem komunikat mówiący o tym, że niemiecka agencja DPA wybrała to zdjęcie sportowym zdjęciem roku. I tak "Lewy" przyczynił się do tego dość niespodziewanego lauru, po który sięgnął Christian Charisus.











