W piłkarskim żargonie impreza nazywana jest małym mundialem. Jest w tym sporo racji. Na mundialu U-20 często wyróżniają się piłkarze, których zna później cały świat. Tak było chociażby z Diego Maradoną, złotym medalistą mundialu U-20 z 1979 czy Leo Messim, mistrzem świata i królem strzelców mundialu z 2005 roku. Nasza reprezentacja wystąpi w turnieju jako gospodarz, ale na powtórkę osiągnięć Argentyńczyków nie mamy co liczyć. Misję sklecenia drużyny, która nie przyniesie nam wstydu dostał Jacek Magiera. Były szkoleniowiec Legii przeszedł do PZPN z początkiem roku. Szybko dostał szansę powrotu do pracy jako trener. Magiera o swoich pomysłach na drużynę narodową na razie nie chciał zbyt szczegółowo mówić. - Selekcja już się rozpoczęła. Przyjrzałem się już niektórym piłkarzom. Dzisiaj nikomu nie zamykam drzwi do kadry. Piłkarze, którzy występują teraz w drużynach młodzieżowych są teoretycznie najbliżej podstawowego składu. Jednak rok to w futbolu młodzieżowym mnóstwo czasu. Wiele może się wydarzyć - powiedział Magiera. Problemem dla trenera będzie już samo skompletowanie jedenastki zawodników, którzy występują w swoich klubach. - Każdy zawodnik, który urodził się po 1999 ma szansę żeby zagrać. Jak sobie dziś spojrzymy na Ekstraklasę czy I ligę, to faktycznie bardzo mało zawodników gra w podstawowych składach. Liczę na to, że mistrzostwa będą dla nich dodatkowym bodźcem, aby pracować nad sobą - dodał Magiera, który jako młody piłkarz występował na młodzieżowych mistrzostwach świata do lat 17. - Było to 25 lat temu. Wspominam to jako wielką przygodę. Zajęliśmy tam czwarte miejsce i kilku chłopaków, z którymi grałem, zaistniało potem w poważnej piłce. Dla mnie był to niesamowity bodziec do pracy. Liczę, że podobnie będzie z piłkarzami, którzy teraz dostaną swoją szansę - dodał Magiera. Na polskim mundialu wystąpią 24 drużyny. Zasady będą takie same jako podczas dorosłego Euro 2016. Z czterozespołowych grup awans uzyskają dwie pierwsze drużyny oraz cztery, które zajęły trzecie miejsce, mając najlepszy bilans. Losowanie odbędzie się jesienią. Na razie szczegóły jeszcze nie są znane. Wiemy, że mecz otwarcia i finał odbędzie się na stadionie Widzewa w Łodzi. Miastami-gospodarzami będą poza Łodzią także: Bydgoszcz, Gdynia, Lublin, Lubin i Tychy. - Staramy się jeszcze o zgłoszenie dodatkowych stadionów. W ostatniej kolejce dwa mecze musiałyby się odbywać tego samego dnia na jednym obiekcie. To niesie za sobą sporo komplikacji, a my mamy dużo obiektów, na których moglibyśmy gościć finalistów. Poza tym jesteśmy dużym krajem, rozkochanym w futbolu. Większa liczba ośrodków wpłynie na jeszcze lepszy odbiór turnieju - przekonywał Boniek. Jak miałoby to wyglądać w praktyce? Ośrodkiem wspierającym dla Lubina mogłaby być Legnica, a dla Lublina Łęczna lub Puławy. Impreza ominie największe stadiony w Polsce. To celowy zabieg. Ciężko wyobrazić sobie, żeby grupowy mecz we Wrocławiu, Poznaniu czy Gdańsku przyciągnął na trybuny 40 tysięcy kibiców. - Taką mamy filozofię. Unikamy też Stadionu Narodowego, który zarezerwowany jest dla dorosłej reprezentacji lub finalistów Pucharu Polski. Być może w Indiach miałoby to sens, ale u nas nie ma żadnego - dodał Boniek. Aplikację o zorganizowanie turnieju PZPN złożył jesienią 2017 roku. Liczyła ona ponad... 3000 stron i ważyła 17 kilogramów. Praca poszłaby jednak na marne, gdyby nie zaangażowanie ministra sportu Witolda Bańki. PZPN musiał formalnie wystąpić do rządu o gwarancje dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa uczestnikom i kibicom oraz uproszczenie procedur wizowych dla piłkarzy. - Minister to człowiek sportu. Dogadaliśmy się w kilka sekund. Chciałem mu serdecznie podziękować za wsparcie - przyznał Boniek. Przyznanie Polsce organizacji tak ważnej imprezy potwierdza dobrą opinię jaką ma nasz futbol. - Passa zaczęła się od Euro 2012. Pokazaliśmy, że jesteśmy gościnnym krajem, potrafimy zorganizować imprezy na wysokim poziomie. Pokłosiem tego był finał Ligi Europy rozgrywany w Warszawie w 2015 roku i ubiegłoroczne młodzieżowe mistrzostwa Europy, które zostały uznane za najlepiej zorganizowaną imprezę w młodzieżowym futbolu w historii. Staramy się o kolejne wyzwania, choć wiadomo, że mamy pewne ograniczenia. Na dorosły mundial czy finał Ligi Mistrzów jesteśmy jeszcze niegotowi jeśli chodzi o stadiony czy infrastrukturę - powiedział na zakończenie sekretarz generalny PZPN Maciej Sawicki. Krzysztof Oliwa