Potrzeba wzmocnienia konstrukcji dachu remontowanego lodowiska Toropol w Opolu sprawiła, że hokeiści Orlika dopiero kilka dni temu wyjechali na lód - i to nie u siebie. Trener zapowiada, że zespół musi to nadrobić. Cel na nowy sezon to miejsce wyższe niż 7. Ostatni sezon opolscy hokeiści zakończyli właśnie na siódmej pozycji. Szkoleniowiec zespołu Jacek Szopiński zapowiada, że jego drużyna chciałaby poprawić ten wynik. Na starcie przygotowań Orlikowi zabrakło jednak tego, co do treningów niezbędne - lodowiska. Niespodziewanie przedłużył się bowiem jego trwający od końca marca remont. Konstrukcję dachu Toropolu, na którym rozgrywa mecze Orlik, trzeba było wzmocnić, czego nie przewidywały pierwotne plany remontowe. Obecny termin zakończenia prac to 10 września. Trener Szopiński zaznaczył, że cykl przygotowań jego podopieczni rozpoczęli 8 czerwca. Po 24 lipca mieli krótką, 10-dniową przerwę. - Po niej planowaliśmy wyjść na lód, co się nam nie udało - powiedział i dodał, że w związku z tym hokeiści przygotowywali się m.in. na treningach ukierunkowanych na ruch i na siłowni. Pierwszy kontakt z taflą mieli dopiero 12 sierpnia w Tychach. W poniedziałek natomiast wyjechali na krótkie zgrupowanie do Krynicy, gdzie mają trenować do czwartku. - Na piątek mamy zaplanowany sparing z Zagłębiem Sosnowiec - przyznał Szopiński. Z kolei w przyszłym tygodniu hokeiści z Opola będą trenować w pobliskich Czechach. Pytany o konsekwencje braku możliwości wcześniejszego trenowania na lodowisku szkoleniowiec z Opola wyjaśnił, że "na pewno to nie pomaga". - Niektóre ekipy zaczęły treningi na lodzie 2-3 tygodnie przed nami. Będziemy więc musieli nadrobić ten czas - dodał. Zapewnił jednocześnie, że zawodnicy są z pewnością dobrze przygotowani fizycznie do sezonu. - Pierwszy sparing pokaże nam, jak wyglądamy na tle drużyny, która na lodzie ćwiczy od lipca - podkreślił. W nadchodzącym sezonie w Orliku pojawi się kilka nowych twarzy. Z drużyną pożegnał się bramkarz John Murray, którego zastąpi Kanadyjczyk z polskimi korzeniami Frank Slubowski. Odeszli także Amerykanin Joseph Harcharik, Rosjanie Nikita Semiannikow i Stanisław Wirolainen, Słowak Tomas Valecko i Litwin Arnoldas Bosas. Klub zasilą natomiast doświadczony rosyjski obrońca Aleksandr Miedwiediew; napastnicy z Kanady - Aleks Szczechura i Jeremy Boyer oraz Amerykanin Michael Cichy, który grał już w barwach ekstraklasowego KH Sanok. Szopiński dodał, że w ciągu kilku dni powinno być też wiadomo, czy w opolskiej drużynie będzie grał Słowak Branislav Fabry. Prezes Orlika Dariusz Sułek dodał, że prócz Slubowskiego polskie korzenie mają też Szczechura i Cichy. Ten ostatni ma nawet polski paszport. Sułek zapewnił, że pozyskanie takich właśnie zawodników, reprezentujących wysoki poziom, było założeniem klubu. - Jeżeli zgłosimy ich jako Polaków, to możemy się w jakimś stopniu przysłużyć do tego, iż jeśli pokażą się z bardzo dobrej strony, po dwóch latach gry w polskiej lidze będą mogli wystąpić w reprezentacji. (...) Po drugie - zmniejszyła się liczba obcokrajowców. W tamtym roku mogliśmy ich mieć 8, w tym roku już tylko 6. To, że zawodnicy ci będą grać jako Polacy, pozwoli nam jeszcze na ewentualne transfery zawodników zagranicznych - wyjaśnił prezes. Zmienił się regulamin rozgrywek - po dwóch pełnych rundach cała stawka drużyn zostanie podzielona na dwie grupy: silniejszą od miejsc 1 do 6 oraz słabszą - od 7 do 12 lub 11, w zależności od ostatecznej liczby drużyn. - Musimy zrobić wszystko, by załapać się do tej silniejszej grupy. Łatwo nie będzie, ale mam nadzieję, że będzie to możliwe - podsumował Sułek. Pierwszy mecz - z Unią Oświęcim - opolscy hokeiści mają rozegrać na wyjeździe 6 września, drugi - 13 września z Naprzodem Janów u siebie.