Koszmar zawodnika Lecha, nagle padł na murawę. Szybko znaleźli "winnego"
W środowy wieczór Lech Poznań wygrał 2:0 z Piastem Gliwice i awansował do ćwierćfinału STS Pucharu Polski. Wyjazd na Górny Śląsk mistrz Polski okupił dwiema kontuzjami. Szczególnie groźny był uraz kolana Gisliego Thordarsona. Islandczyk stracił równowagę na grząskiej murawie i potrzebna była natychmiastowa pomoc. Kibice Lecha nie ukrywają złości, wprost mówiąc o skandalicznym stanie boiska w Gliwicach.

W środę zawodnicy Lecha Poznań walczyli na wyjeździe o awans do ćwierćfinału STS Pucharu Polski. Mistrz Polski mierzył się z Piastem Gliwice, drużyną powoli odradzającą się pod wodzą nowego trenera Daniela Myśliwca. Trener "Kolejorza" Niels Frederiksen nie miał zamiaru oszczędzać swoich zawodników i w Gliwicach do boju posłał sporą część swoich najważniejszych zawodników.
Szybko okazało się, że potyczka z ostatnią drużyną w tabeli Ekstraklasy nie będzie dla Lecha spacerkiem. Piłkarzom obu drużyn nie pomagał również nienajlepszy stan murawy. Lech wyszedł na prowadzenie dopiero tuż przed przerwą. Frantiska Placha finezyjnym uderzeniem głową pokonał Mikael Ishak. W drugiej połowie Lech skonstruował jedną, bardzo ładną dla oka akcję. Całość wykończył wprowadzony z ławki Yannick Agnero. Lech pokonał Piasta 2:0 i względnie pewnie awansował do ćwierćfinału STS Pucharu Polski.
Poważny problem Lecha. Groźnie wyglądająca kontuzja. Frederiksen nie miał wątpliwości
Lech w trakcie spotkania miał sporo problemów ze zdrowiem zawodników. Murawę już w 24. minucie z powodu urazu opuścił Filip Jagiełło. Co ciekawe, trener mistrza Polski ściągnął z boiska w tym samym momencie Timothy'ego Oumę. Jak sam przyznał po meczu Frederiksen, zrobił to z powodu ryzyka czerwonej kartki dla reprezentanta Kenii. Duńczyk miał w pamięci ostatnią taką sytuację, gdy Ouma po chwili zarobił drugie "żółtko" i osłabił swój zespół.
Frederiksen był przekonany, że uraz Jagiełły nie jest poważny i środkowy pomocnik nie będzie potrzebował dłuższego rozbratu z futbolem. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z Gislim Thordarsonem. Islandczyk w jednej z akcji stracił równowagę na grząskiej murawie, po czym padł jak rażony piorunem. Powtórki telewizyjne jasno wskazały nienaturalnie wygięte kolano. Fizjoterapeuci momentalnie podbiegli do piłkarza i już po chwili wskazali na konieczność przeprowadzenia zmiany. Ich miny jasno wskazywały, że stało się coś poważnego.
Trener Frederiksen po zakończeniu spotkania nie ukrywał zaniepokojenia, mówiąc o stanie zdrowia Thordarsona. Jednocześnie wstrzymał się od ferowania dokładniejszych wyroków, czekając na dokładniejsze badania i ostateczną diagnozę. - Gorzej wyglądało to u Gisliego Thordarsona. Wiemy, że chodzi o kolano, ale na razie trudno określić, ile potrwa pauza. Za 2-3 dni będziemy wiedzieć więcej, jak Gisli przejdzie szczegółowe badania - rzekł Frederiksen na konferencji prasowej cytowany przez oficjalną witrynę Lecha.
Duński szkoleniowiec wypowiedział się również o stanie murawy, określając ją mianem "bardzo, bardzo, bardzo złej". Zdecydowanie bardziej kategorycznie o boisku, na którym piłkarze musieli grać, wypowiadali się kibice i eksperci w mediach społecznościowych. Niektórzy otwarcie obwiniali Piasta za stan murawy, a co za tym idzie, za kontuzję Thordarsona.
Lech Poznań w 2025 roku rozegra jeszcze trzy spotkania. Na zakończenie zmagań ligowych Lecha czeka wypad do Małopolski i potyczka z Cracovią. Po "meczu przyjaźni" Lecha czekają dwa starcia w Lidze Konferencji. Przeciwnikami będą niemieckie Mainz oraz czeska Sigma Ołomuniec.
Zobacz również:










![O której walka Błachowicz - Guskov? Gdzie oglądać? [TRANSMISJA NA ŻYWO]](https://i.iplsc.com/000M139OCNBIQ4BB-C401.webp)

