Studio Ekstraklasa Tomasz Hajto: Rękoczyny trzeba potępiać, ale rozumiem kibiców
Tomasz Hajto był gościem programu Studio Ekstraklasa w Interii. W programie prowadzonym przez Sebastiana Staszewskiego ekspertem był także Sławomir Peszko. Obaj byli reprezentanci Polski skomentowali między innymi akt agresji kibiców Legii Warszawa na piłkarzach tego klubu.

- Do starcie nie doszło, ale kibice mieli pretensje, gdy nam się gra źle układała w ŁKS-ie Łódź. Drastycznych sytuacji raczej nie było. Chodziło o zaangażowanie, pretensje były do młodszych chłopaków. Piotrek Świerczewski stanął w obronie jednego z nich. Nie są to łatwe sytuacje - odpowiedział Hajto na pytanie prowadzącego, o jego doświadczenia ze skrajnym niezadowoleniem kibiców.
Klub nie podaje nazwisk poszkodowanych piłkarzy, ani nie potwierdza informacji o tym, że chcieliby oni rozwiązać kontrakty. Potwierdzone są jednak informacje o akcie agresji. W niedzielę piłkarze Legii Warszawa zostali pobici przez własnych kibiców - o czym Interia poinformowała jako pierwsza.
- Wychodzisz i starasz się racjonalnie rozmawiać. Rozumiem kibiców. W Schalke też miałem podobną sytuację. Trzeba to potępiać. Do rękoczynów nie powinno dojść, takie rozmowy zdarzają się i w klubach zagranicznych. Frustracja jest ogromna, Legia nie jest przyzwyczajona by walczyć o utrzymanie, ale rękoczyn to ostatnia rzecz, jaka powinna być. Rozmowy agresywne były i trzeba wejść w tę polemikę - podpowiadał Hajto, jak zachować się na miejscu piłkarza w takiej chwili.
Według ustaleń Interii w zdarzeniu ucierpieli między innymi Mahir Emreli i Luquinhas. Informowano też o trzecim poszkodowanym - Rafaelu Lopesie. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że w mniejszym lub większym stopniu ofiarami ataku agresywnych fanów było przynajmniej pięciu zawodników.
23. zmiana trenera w Legia Warszawa w XXI wieku
- Nie można uciekać. Trzeba przyjąć konsekwencje. Klub piłkarski przeżywa różne chwile. Rok temu przychodzili piłkarze, zdobyte zostało mistrzostwo Polski. Teraz jest ciężki moment, kibice nie są do tego przyzwyczajeni. Sam też przeżyłem może nie aż taką historię, ale wyzwiska i obelgi, zbiórki kibiców dookoła autokaru tak. W Lechii Gdańsk nie wyjechaliśmy na mecz, bo nam kibice opony poprzebijali. W Poznaniu także przyszli fani do szatni. Zawsze pomogła rozmowa - wtórował Sławomir Peszko.
MR
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje