Skandal w Lidze Narodów. Piłkarze zeszli z boiska, walkower wisi w powietrzu
Końcówka zmagań rozgrywek grupowych Ligi Narodów przynosi wielkie emocje, niestety - niekoniecznie pozytywne. W trakcie spotkania Rumunów z reprezentacją Kosowa w Bukareszcie doszło do skandalu. W doliczonym czasie gry goście opuścili boisko i zeszli do szatni, uzasadniając swoją decyzję skandalicznym zachowaniem trybun. Sprawa wciąż jest "mielona" przez młyny UEFA, ale gospodarze już teraz obawiają się walkowera, który wywróciłby tabelę do góry nogami.
Rumunia i Kosowo rywalizują w Dywizji C i walczą o pierwsze miejsce w swojej grupie, premiowane bezpośrednim awansem do Dywizji B. Przed spotkaniem w Bukareszcie gospodarze mieli trzy punkty przewagi nad piątkowym rywalem i wygraną 3:0 w bezpośrednim meczu. Chcąc marzyć o ich wyprzedzeniu bez względu na wyniki innych starć, gracze Kosowa museli liczyć na wygraną różnicą co najmniej trzech bramek.
Napięcie było więc gigantyczne, a atmosfera na murawie - gorąca. Ostatecznie spotkanie przerwano w skandalicznych okolicznościach. W doliczonym czasie gry goście odmówili jej kontynuowania wobec obraźliwych okrzyków pod ich adresem dobiegających z trybun. Podczas konferencji prasowej po zakończeniu meczu trener Kosowa, Marco Foda mówił o "braku szacunku". Rumuni utrzymywali jednak, że to przeciwnicy swoją postawą rozpalali widownię, co ostatecznie doprowadziło do eskalacji.
Rumuni obawiają się walkowera
UEFA wciąż przygląda się sprawie i trudno orzec, jaka zapadnie decyzja. Gospodarze spotkania w Bukareszcie boją się jednak, że zostaną ukarani walkowerem, co wywróci sytuację w tabeli do góry nogami. Taki scenariusz jako realny przedstawił komentator, Emil Gradinescu cytowany przez "ProSport".
Gdyby ten scenariusz się spełnił, bilans bezpośrednich spotkań byłby idealnie remisowy. Przesądzić wobec tego o końcowej kolejności mogą rezultaty ostatniej kolejki - drużyna z "Kraju Drakuli" w poniedziałek mierzy się z Cyprem, a Kosowo - z Litwą.