Kadra Probierza wpadła "pod kreskę". Droga na mundial będzie długa i kręta
Biorąc pod uwagę wyłącznie Ligę Narodów, przegrana reprezentacji Polski z Portugalią, choć dotkliwa, nie miała aż tak wielkiego znaczenia. Koniec końców wciąż możemy utrzymać się w elicie, jeżeli w poniedziałek w Warszawie nie przegramy ze Szkocją. Ma jednak zdecydowanie większe konsekwencje w dalszej perspektywie. Przesądziła bowiem o tym, że w losowaniu eliminacji mistrzostw świata wylądujemy w drugim koszyku. Na tym złe wieści się nie kończą.
"Biało-Czerwoni" rozegrali przeciwko Portugalii iście szalony mecz. W pierwszych 45 minutach nie ustępowali wyżej notowanemu przeciwnikowi, jednak po zmianie stron... pozwolili sobie zaaplikować aż pięć goli. Sami strzelili tylko jednego (zdobył go debiutant, Dominik Marczuk) i ostatecznie schodzili z murawy ze spuszczonymi głowami. Rozmiary porażki są bez wątpienia dotkliwe, ale jeszcze bardziej bolesne jest to, jakie niesie ona za sobą konsekwencje.
Jeszcze przed starciem w Porto nasza reprezentacja miała teoretyczne szanse na to, by "wskoczyć" do pierwszego koszyka eliminacji mistrzostw świata. W związku z powiększeniem liczby uczestników imprezy (z 32 do aż 48) oraz faktem, że na mundial pojedzie z Europy aż 16 drużyn zmianie uległ format eliminacji. W grudniu rozlosowanych zostanie dwanaście grup. Bezpośrednio przepustki wywalczą tylko ich zwycięzcy. O cztery pozostałe miejsca walkę stoczą ekipy z drugich miejsc oraz cztery najlepsze drużyny Ligi Narodów, które nie zdołały się do "dwójki" w swoich grupach załapać.
Nie będzie miejsca na błąd
Niestety, porażka definitywnie przekreśliła nasze szanse na to, by znaleźć się w gronie 12 najwyżej rozstawionych drużyn. Przypadnie nam koszyk drugi, co oznacza, że o pierwsze miejsce w grupie grać możemy z Francją, Hiszpaną czy Anglią. Co gorsza, jak zauważył piłkarski analityk Wojciech Frączek, nie będziemy mieli możiwości wskoczyć do baraży poprzez Ligę Narodów.
Liga Narodów, która już raz okazała się dla nas wybawieniem. W dodatku - całkiem niedawno. W eliminacjach Euro 2024 wypadliśmy bowiem na tyle słabo, że w grupie z Czechami, Albanią, Mołdawią i Wyspami Owczymi zajęliśmy dopiero trzecie miejsce. Gdyby wtedy istniała tylko ta ścieżka awansu, na wielką imprezę byśmy nie pojechali.
Teraz miejsca na błędy już nie będzie.