El. ME: Najdłuższa w historii podróż Niemców
Cztery tysiące kilometrów musieli pokonać niemieccy piłkarze, by dotrzeć do Astany, gdzie we wtorek w meczu kwalifikacji mistrzostw Europy zmierzą się z drużyną Kazachstanu. To najdłuższa podróż tego typu spotkanie w 110-letniej historii tamtejszej federacji.

"Zwycięstwo na pewno nie przyjdzie nam łatwo" - ostrzegał i mobilizował swoich podopiecznych trener Joachim Loew, który nie będzie mógł liczyć na Jerome'a Boatenga. Z uwagi na kłopoty żołądkowe ten piłkarz pozostał w kraju.
Niemcy wygrali na razie trzy spotkania, ale już myślą o premiach za awans do Euro 2012 i sukcesy na stadionach Polski oraz Ukrainy. Z władzami federacji rada drużyny spotka się 17 listopada, przed towarzyskim meczem ze Szwecją.
Mistrzostwa Europy w 2008 roku w Austrii i Szwajcarii, gdzie Niemcy przegrali w finale z Hiszpanami 0-1, przyniosły każdemu z zawodników po 150 tysięcy euro. Za trzecie miejsce w MŚ-2010 w RPA otrzymali po 100 tysięcy euro.
Gospodarze najbardziej liczą na... Niemców w swojej ekipie. Do trenera Bernda Storcka niedawno dołączył Heinrich Schmidtgal, który we wrześniu zadebiutował w barwach Kazachstanu.
24-letni pomocnik Rot-Weiss Oberhausen wychował się w Westfalii, ale w rubryce miejsce urodzenia ma wpisane "Jessik" (miasto nazywa się Jessil) na terenie byłej republiki ZSRR. Jego rodzice przenieśli się do Niemiec, gdy miał dwa lata. O występach dla Kazachstanu pomyślał, gdy w internecie trafił na anons trenera Storcka, który szukał wzmocnień swojej reprezentacji.
"Oczywiście faworytem są Niemcy. Piłkarsko Kazachstan jest daleko w tyle. Ale tak pięknych gór jak tam na pewno nie znajdę w Zagłębiu Ruhry, gdzie mieszkam na co dzień" - podkreślił Schmidtgal.
INTERIA.PL/PAP
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje